Ta droga jest zamknięta

Tak, dokument „Fiducia supplicans” zamyka drogę do liturgicznego, rytualnego błogosławienia par tej samej płci, którego domaga się wiele liberalnych środowisk katolickich – zwłaszcza w Europie Zachodniej.

Medialny świat zasypały nagłówki w stylu: „Nadchodzą zmiany”, „Przełomowa decyzja papieża”, „Kościół może błogosławić pary tej samej płci”, „Watykan dopuścił możliwość błogosławienia dla par homoseksualnych”. Wiem, że prasowe leady rządzą się swoimi prawami – muszą być przyciągające uwagę, kontrowersyjne, sensacyjne. Chodzi przecież o „klikalność" i zdobycie zainteresowania potencjalnych czytelników. Niestety, kłopot w tym, że spora część owych czytelników ogranicza się często wyłącznie do czytania takich nagłówków, czerpiąc z tego źródła całą swą wiedzę o danej sprawie. Co więcej, w kontekście ogłoszonej właśnie przez Dykasterię Nauki Wiary deklaracji „Fiducia supplicans" zastanawiam się, czy jej tekst przeczytali ci, którzy tak ochoczo ją komentują, lub czy przeczytali go ze zrozumieniem.

Jak pojednać dwa przeciwstawne sobie oczekiwania

W rzeczywistości z punktu widzenia wewnątrzkościelnej „polityki” deklaracja jest bardzo przemyślanym i mądrze skonstruowanym tekstem, z którego z pewnością nie mogą być zadowolone te środowiska, które – zwłaszcza w części Kościołów Europy Zachodniej – chciałyby liturgicznego lub przynajmniej pozaliturgicznego, ale zrytualizowanego błogosławieństwa par żyjących w związkach nieregularnych. Podobnie, jeśli chodzi o związki osób tej samej płci. Choć sama deklaracja, jak słusznie zauważył Andrea Tornielli, ma przede wszystkim wymiar ewangeliczny – jest próbą odpowiedzi, w duchu Ewangelii na problem, który narasta od lat i budzi skrajne kontrowersje, to jednak nie sposób nie uwzględnić kontekstu, w którym ta odpowiedź pada. Z jednej bowiem strony mamy do czynienia z presją całych katolickich społeczności niemałej części Europy Zachodniej domagających się – nawet ustami swoich biskupów – ustanowienia formalnego obrzędu błogosławieństwa, który byłby jakąś formą usankcjonowania przez Kościół tego rodzaju związków. Z drugiej strony wybrzmiewa dokładnie odwrotny głos tej części katolickiej wspólnoty, która na tego rodzaju usankcjonowanie absolutnie się nie godzi – aż po kardynalskie „dubia”, które w istocie stanowią próbę wywarcia swoistej presji na papieża, aby bez specjalnego oglądania się na racje zachodnioeuropejskich „modernistów” wypowiedział się radykalnie przeciw ich postulatom. Jak zatem w jednym Kościele pojednać te dwa przeciwstawne sobie oczekiwania nie pojedynczych osób, ale licznych grup wierzących? W deklaracji „Fiducia supplicans" papież proponuje pewne rozwiązanie – w moim rozumieniu zdecydowanie bliższe oczekiwaniom konserwatywnej części Kościoła i najbardziej słuszne.        


W świetle deklaracji Dykasterii Nauki Wiary jakiekolwiek błogosławieństwa par żyjących w związkach nieregularnych oraz par tej samej płci, przypominające liturgię sakramentu małżeństwa lub rytuał błogosławienia małżonków, są wykluczone. Wykluczone jest również nadawanie błogosławieniu osób żyjących w tego rodzaju związkach jakiejkolwiek oficjalnej formy – np. przy okazji celebracji liturgicznej, lub w połączeniu z całkowicie świeckimi obrzędami (np. ślubem cywilnym). Deklaracja stawia tu sprawę jasno, przede wszystkim, aby uniknąć zamieszania, zgorszenia, czy jakiegokolwiek podejrzenia o osłabianie tradycyjnego nauczania Kościoła o małżeństwie, oraz sugestii, że Kościół pozwala na jakąś formę moralnej legitymizacji praktyk zakładających dopuszczalność związków osób tej samej płci lub pozamałżeńskich praktyk seksualnych. To z pewnością duże rozczarowanie dla tych, którzy chcieliby w tej kwestii zmiany tradycyjnego nauczania Kościoła. Deklaracja podkreśla zdecydowanie, że tradycyjne nauczanie o małżeństwie pozostaje niezmienione, a Kościół nie ma władzy udzielania błogosławieństwa związkom osób tej samej płci. Stawia również sprawę jasno: Nie należy oczekiwać żadnych dalszych regulacji w kwestii szczegółów lub praktyki tego rodzaju błogosławieństwa. Nauka Kościoła pozostaje w tej kwestii niezmienna i jasna.

Pogłębione rozumienie błogosławieństwa

Na co zatem godzi się Franciszek? W zasadzie na to, na co Kościół godził się zawsze. Papież daje jednak w tej kwestii pewne wyjaśnienia, przypominając wartość zwykłego, spontanicznego, indywidualnego, pozaliturgicznego i nierytualnego błogosławieństwa, które w Kościele otrzymać może każdy, kto przychodzi o nie poprosić – także osoby żyjące w związkach jednopłciowych lub nieregularnych. Dlaczego? Bo nie jest to błogosławieństwo dla ich związku ani jakakolwiek forma akceptacji ich seksualnej relacji oraz wynikającego z tego statusu. Deklaracja tłumaczy, że chodzi o pogłębione rozumienie błogosławieństwa, które należy do najbardziej rozpowszechnionych sakramentaliów. Jak miałoby to wyglądać w praktyce? Na przykład, załóżmy, że do proboszcza parafii podchodzi po Mszy świętej para osób żyjących w związku homoseksualnym i trzymając się za ręce prosi o błogosławieństwo. Jak powinien postąpić w takiej sytuacji proboszcz? Jeśli uzna, że byłby to wyraz legitymizacji stylu ich życia, powinien udzielić błogosławieństwa w takiej formie, która nie będzie dwuznaczna, niejasna lub gorsząca. Może więc pomodlić się przez chwilę nad każdym indywidualnie, z nałożeniem rąk w geście wstawienniczym, i udzielić błogosławieństwa, kreśląc znak krzyża na czole. Dlaczego jednak nie powinien odmówić nawet takiej, prostej formy błogosławieństwa?      
 
Otóż zgodnie z wolą Papieża, tak ujmowane błogosławieństwo jest ważnym pastoralnym zasobem Kościoła i powinno być traktowane przez duszpasterzy jako wartość, a nie jako ryzyko czy problem, i udzielane bez uprzednich warunków wstępnych, czy moralnej analizy życia tych, którzy o nie proszą. Do jego otrzymania nie jest więc potrzebna szczególna moralna doskonałość. Deklaracja podkreśla, że ten, kto prosi o błogosławieństwo, potrzebuje zbawczej obecności Boga w swoim życiu, a ten, który prosi o błogosławieństwo Kościoła, uznaje eklezjalną wspólnotę za sakrament zbawienia, które Bóg oferuje. Poszukiwanie błogosławieństwa w Kościele oznacza zatem uznanie, że życie Kościoła powstaje z łona Bożego Miłosierdzia i pomaga iść naprzód, żyć lepiej i reagować na wolę Pana. Dlatego w takiej właśnie – nieliturgicznej, spontanicznej, prostej i nierytualnej – formie deklaracja akceptuje błogosławienie osób, które żyją w nieregularnych związkach, w tym w związkach jednopłciowych. Jest ono bowiem w istocie rodzajem modlitwy wstawienniczej – przywołania pomocy Bożej nad tymi, którzy pokornie zwracają się do Boga, ufając, że On nie odwraca się od nikogo, kto się do niego zbliża. Okazji do takiej modlitwy, jak czytamy w tekście deklaracji, jest wiele – na przykład, gdy ludzie spontanicznie proszą o błogosławieństwo, czy to w pielgrzymkach, w świątyniach, a nawet na ulicy, kiedy spotykają kapłana.
 
Co zatem wynika z tego dla wrażliwej kwestii błogosławienia par w nieregularnych sytuacjach oraz par tej samej płci? Że, po pierwsze, nie został zaproponowany ani uznany przez Dykasterię Nauki Wiary żaden ryt ani celebracja błogosławienia ich związków, na które nie ma moralnego przyzwolenia w nauczaniu Kościoła. Po drugie, że zamiast wprowadzać w tej kwestii radykalne zmiany, papież przypomina i „odświeża” tradycyjną naukę Kościoła o roli i miejscu błogosławieństwa (w tym także różnych jego znaczeń i form) w pobożności i doświadczeniu duchowym wiernych, zachęcając ich, aby korzystali z niego jako z dobra – przejawu Bożego miłosierdzia i łaski – którymi Kościół obficie szafuje bez stawiania jakichkolwiek uprzednich warunków. W efekcie pary żyjące w związkach nieregularnych oraz pary tej samej płci dowiadują się z deklaracji „Fiducia supplicans", że podobnie jak wszyscy wierni, są akceptowani i błogosławieni w Kościele jako osoby – niezależnie od stylu ich życia – co nie zmienia faktu, że ów styl nie może zostać w Kościele błogosławieństwem usankcjonowany. Dla jednych będzie to uspokajające, dla drugich satysfakcjonujące, dla jeszcze innych – niewystarczające lub rozczarowujące.

Zobacz więcej na temat dokumentu "Fiducia supplicans"

Ta droga jest zamknięta   „Papież daje pewne wyjaśnienia, przypominając wartość zwykłego, spontanicznego, indywidualnego błogosławieństwa, które w Kościele otrzymać może każdy, kto przychodzi o nie poprosić” PAP/EPA/ANGELO CARCONI

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Aleksander Bańka