Etapy życia duchowego wg św. Teresy (część 4). W którym miejscu jesteś Ty?

Czwarty etap życia duchowego - czyli czwarte mieszkanie opisanego przez św. Teresę z Ávili "Zamku wewnętrzngo" - to okres pentekostalny. Wybija nowe źródło. Ale też przychodzi pierwsza noc ciemna. Naszym przewodnikiem po tym okresie jest doświadczny karmelita bosy o. Serafn Maria Tyszko.

 

Przeczytaj wcześniej:

  • Pierwszy etap (okres wstępny, pierwsze mieszkanie "Zamku wewnętrznego")
  • Drugi etap (okres zamieszania, drugie mieszkanie "Zamku wewnętrznego")
  • Trzeci etap (okres kluczowy, trzecie mieszkanie "Zamku wewnętrznego")

Jarosław Dudała: Czego doświadcza się w czwartym mieszkaniu "Zamku wewnętrznego"?

O. Serafin Maria Tyszko: Udzielanie się Boga charakterystyczne dla czwartego mieszkania – nazwijmy je udzielaniem charyzmatyczno-teologalnym – może mieć miejsce już w mieszkaniu pierwszym, ale jest to niestałe. Np. może to być modlitwa skupienia i odpocznienia.

Modlitwa nadprzyrodzonego skupienia polega na tym, że człowiek nie musi się starać o skupienie. Klęka czy staje do modlitwy – i skupienie na niego spływa jakby samo. Oczywiście, "samo" nie w sensie magicznym. Ale przychodzi skupienie, które czasem zamienia się w słodycz odpocznienia. Osoba odpoczywa w Osobie. To już nie jest tylko modlitwa czy życie duchowe na poziomie cnót (choć to też), ale bardziej na poziomie osobowym, osobistym, intymnym.

To jest okres pentekostalny. Wybija nowe źródło.

Na styku trzeciego i czwartego mieszkania dokonuje się też przejście przez pierwszą noc ciemną. W jej trakcie Duch Święty za przyzwoleniem człowieka i z jego współpracą przeprowadza go z poziomu sentido (płytszej części duszy) na poziom espiritu (głębszy poziom rozumu-umysłu, woli-serca i pamięci) w kierunku trynitarnego źródła chrzcielnego wytryskającego w czwartym mieszkaniu.

Pogłębia się i intensyfikuje nawrócenie (druga metanoia). Mniej jest egocentrycznego "kręcenia się" wokół siebie na rzecz "kręcenia się" wokół epicentrum mojego człowieczeństwa i mojego życia, jakim jest osoba Jezusa, który wraz z Ojcem i Duchem zamieszkuje w izdebce mojego głębokiego serca. Oczyszczają się motywacje i intencje mojego postępowania i działania. Stają się bardziej darmowe, mniej najemniczo-interesowne, także w sensie religijnej opłacalności. Oczyszczają się i rozwijają teologalne cnoty: wiary, ufnej nadziei i miłości agape. Wiele dobrych rzeczy się dzieje.

Mimo to, taka osoba nie jest w stanie doświadczyć definitywnego nawrócenia i nie jest w stanie całkowicie oddać się Bogu – uważa Teresa – ponieważ ciągle zależy jej na sobie, ale nie w kluczu miłowania siebie, tylko w kluczu egocentrycznej miłości własnej. Motywacja służenia Bogu ciągle nie jest w pełni oczyszczona. Dlatego taka osoba może fałszywie zinterpretować to, że Bóg się jej udziela, np. "Bóg mi się udziela, bo mi się to należy". Albo: "Bóg mi się udziela, bo widocznie na to zasłużyłem". Dlatego co pewien czas taka osoba doznaje zjazdu w dół, bo przywłaszczyła sobie działanie Ducha Świętego. Poza tym, bardziej mogą ją interesować duchowe dary czy przeżycia aniżeli Osoba. To zainteresowanie Osobą trochę się pojawia, a potem trochę słabnie.

Choć w czwartych mieszkaniach Bóg udziela się ludziom intensywnie, to przemyka im czasem myśl: "Ale tak się Bogu całkowicie wydać...? Tak całkowicie stracić siebie...? Tak się zupełnie poddać...? To trochę niebezpieczne..." I dlatego człowiek w pragnieniu już tego chce, ale niekoniecznie jest do tego zdolny.

Istnieje więc zjawisko, które nierzadko występowało i dawniej, i występuje teraz – zjawisko cofnięcia się. Polega ono na przejściu od Kogoś do czegoś. Ludzie mogą wracać do poszukiwania doznań (to taka "charyzmatomania", przy czym ja bynajmniej nie neguję doświadczeń charyzmatycznych). Albo przechodzą na pracoholizm ("bo coś z tego mam"). Albo osłabiają modlitwę wewnętrzną na rzecz medytacji dyskursywnej, zbyt aktywnej czy wręcz aktywistycznej, bo chcą coś z tego mieć dla siebie. Albo pakują się w jeszcze inne rzeczy po to, żeby zyskać satysfakcję. Teresa nazywa to zadowoleniem – świętym czy nieświętym. Nierzadko jest ono nieświęte – "ja coś jednak muszę z tego mieć. Mam siebie zupełnie stracić? Czyli wszystko oddać? Co ja z tego będę miał?". Tymczasem im bardziej się straci, tym bardziej się nie straci. Takiego myślenia nie można jeszcze osiągnąć w czwartym mieszkaniu – mimo, że źródło już wybiło, że jest już nowa jakość życia duchowego. Bo ta osoba przeszła już przez pierwszą próbę miłości, przez pierwszą noc.

Dzieje się wtedy bardzo wiele dobrych rzeczy: osłabiają się, oczyszczają się niedojrzałe motywacje. Pojawia się nowa jakość metanoiczna. Pojawiają się różne doświadczenia: "rogaliki", "faworki" i "mercedesy", czyli regalos (przejawy czułości), favores (przejawy przychylności), mercedes (przejawy miłości), ternuras (rozrzewnienia) i różne inne historie.

Jeśli dana osoba pielęgnuje wytrwale desasimiento czyli święte oderwanie od wszystkiego, co niższe od Boga i od niej samej, zgadza się na oschłości, przestaje marudzić i narzekać, zgadza się na pewne słuszne cierpienia, nadal kontaktuje się z dobrymi spowiednikami, czyta, co trzeba, zgadza się na pielęgnowanie pokory, zgadza się na to, że Bóg może działać, kiedy chce, jak chce, komu chce i ile chce – to przechodzi do piątego mieszkania.

Duch Święty w czwartym mieszkaniu przygotowuje człowieka, żeby wydarzył mu się okres paschalny. Bo nie da się bez Ducha Świętego żyć paschalnie. A życie paschalne to właśnie piąte mieszkanie zamku wewnętrznego.

A nim i o kolejnych mieszkaniach powiemy w kolejnych rozmowach w najbliższych dniach.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..