Jaką trzeba być złą kobietą, by kusić tego, którego powołał Bóg... Nie wiem, chęć dowartościowania się, pokazania Stwórcy, że "ja tu rządzę", czy inne mechanizmy? Nie rozumiem...
Bo księża to po prostu w większości bardzo dobrzy ludzie, kobiety lgną często do mężczyzn, przy których czują się bezpiecznie, którzy ich nie skrzywdzą etc... Nawet podświadomie, tylko w momencie kiedy odzyskują tę świadomość powinny zareagować i zerwać bądź ochłodzić kontakty.
Jotko! tutaj jest mowa o nieuleganiu pokusie, nie grzechowi, a to w pewnych okolicznościach może być cudem...
poza tym zdanie o cudzie jest dokończeniem stwierdzenia, że to "graniczyło z cudem", w dalszym ciągu wypowiedzi narzuca się, by nazwać to cudem... czyli czymś, co w takich okolicznościach, w jakich ci księża byli, wydawać by się mogło niemożliwym, a jednak stało się możliwym - taki stan nazywa się cudem...
A mnie się wydaje, że odrzucenie grzechu ZAWSZE jest możliwe. Jeśli nie byłoby możliwe, nie byłoby mowy o grzechu, bo grzechem jest jedynie to, co jest DOBROWOLNE.
Ja rozumiem trudność, która może być bardzo wielka. Niemniej trochę niepokoi mnie uważanie za cud wierności Bogu. Cud - nawet potocznie - to coś nadzwyczajnego. Za zwyczajny uznajemy grzech?
To co się dziwić ludziom, że uważają moralne życie za heroizm?
niestety, nie mogę się zgodzić... jeśli mamy do czynienia z nałogiem, czy też jakąś słabszą dyspozycją psychiczną - wyjście z grzechu może być w tym momencie cudem... otwarcie się człowieka na łaskę w takich sytuacjach jest cudem, wykorzystanie otrzymanej szczególnej siły do pokonania pokusy także (mam na myśli szczególne uwarunkowania)...
tyle, że to znowu spór o słówka... to, co dla mnie jest cudem, nie musi być cudem dla Ciebie - ja każde szczególne Boże działanie nazywam cudem, to, co wydaje się niemożliwym, a staje się rzeczywistością także jest dla mnie cudem...
i nie zamierzam Ciebie przekonywać, bo wiara w te cuda nie jest Ci do zbawienia koniecznie potrzebna, ale mnie pomaga w takich sytuacjach wzbudzać wdzięczność i wchodzić w relację z Bogiem - widać to jest mi dla mojej wiary potrzebne...
Kłopot tym, że moralne życie bywa heroizmem właśnie w okolicznościach, które wymagają wyjścia poza jakieś własne uwarunkowania i ograniczenia. Dla jednej i tej samej osoby w różnych okolicznościach, stanach, warunkach raz moralne życie będzie rzeczą naturalną, raz wymagającą mega wysiłku. Łaska Boża jest zawsze obok, ale decyzja o "współpracy z nią" raz będzie oczywista, innym razem okupiona heroiczną walką ze sobą. Tylko z punktu widzenia legalizmu można ważyć tak samo diametralnie różne sytuacje. No i dobrowolności też nie da się oceniać w układzie zerojedynkowym: jest albo jej nie ma. Inaczej nawet w sądownictwie nie byłoby okoliczności łagodzących. Jesteśmy warunkowani wieloma rzeczami i "dobrowolność" w wielu wypadkach podlega dyskusji co do stopnia i zakresu. Każdy ma indywidualną miarę. Tylko, że to już "wyższa szkoła jazdy" w zakresie teologii moralnej, dużo łatwiej stosować uproszczone schematy.
OLGO te kobiety to nie są złe kobiety tylko im się system wartości poprzestawiał. Znam kobiete ,mężatke,matke dorastających dzieci,która ocenia nowych wikariuszy pod kątem atrakcyjności seksualnej. nie widzi w tym nic niestosownego. Znam historie gdzie 13letnia dziewczynka narzuca sie dojrzalemu mężczyznie,mężowi i ojcu,napastując go smsami i telefonami.nie widzi zadnej przeszkody w osobie jego żony,dzieci..Czy jest zła?NIE.Współczesny świat akceptujr takie zachowania..ot,szybko poczuła"wolę bożą" śmieją sie dorośli.
jolko-w drugim przypadku,podejrzewam głębszy PROBLEM..w pierwszym,jest też widoczny choć ze względu na wiek kobiety,byłabym mniej ulgowa (praca nad emocjami,powinna być jednak wdrażana w życie)..zakochanie to zakochanie żaden grzech ,z tego do księdza też mogą wyniknąć pozytywne zdarzenia--nie ma co demonizować ;)
Mysle,ze to dzieki modlitwie,sutanny nie zostaly powieszone na haku.Wbrew pozorom duzo ludzi modli sie za dobrych kaplanow,a Duch Swiety robi swoja prace.Jesli chodzi o te kobiety,zgadzam sie ,ze im sie system wartosci poprzestawial,poprostu to brak szacunku do kaplanstwa
Dobrze powiedziane Ula i idźmy dalej taką drogą pomocy drugiemu.Często zniechęcamy się czynieniem jakiegoś dobra dla innych,zostawiamy rozpoczęte dobro bo wypalamy się, bo ci inni nie doceniają,a wręcz z obojętnością lub ironią przejdą obok.I co?Zamknąć się w egotyźmie własnego ja,ja,ja?Najłatwiej i najwygodniej.
A co jest złego w napisaniu komuś księdzu czy nie, ze się o nim myśli ostatnio? BO jak dla mnie to to nie jest ni jak prowokujące... być może przepuściłam wiele seksualnych propozycji, bo nie wiedziałam, ze jak ktoś napisze ze o mnie myśli to chce się ze mną przespać:) Dzięki za uświadomienie:)
fajny nick:)Jakbym kiedyś potrzebowala jakąś dokumentację do renty to powiem ze korespondowałam z paczką dropsów. W samym zdaniu ze o kimś myślisz faktycznie nie ma nic złego,bo jest wyrwane z kontekstu. A tu chodziło o próbę t zw. odgrzewania kotletów,czyli wznowienie zażyłośći z ukochanym ze szkolnej ławy.Problem JEST,bo ta dawna miłość przyjęła święcenia kapłańskie.
Niektóre kobiety to istoty, które prawdopodobnie uważają, że nie ponoszą odpowiedzialności za swoje zachowania moralne. Wszystko usprawiedliwiają swoim dyrnym "zakochałam się". I wtedy nie ma takiego świństwa na ziemi, którego by taka "zakochana" nie popełnila.
Niektóre kobiety to istoty, które prawdopodobnie uważają, że nie ponoszą odpowiedzialności za swoje zachowania moralne. Wszystko usprawiedliwiają swoim dyrnym "zakochałam się". I wtedy nie ma takiego świństwa na ziemi, którego by taka "zakochana" nie popełnila.
Niektóre kobiety to istoty, które prawdopodobnie uważają, że nie ponoszą odpowiedzialności za swoje zachowania moralne. Wszystko usprawiedliwiają swoim dyrnym "zakochałam się". I wtedy nie ma takiego świństwa na ziemi, którego by taka "zakochana" nie popełnila.
Niektóre kobiety to istoty, które prawdopodobnie uważają, że nie ponoszą odpowiedzialności za swoje zachowania moralne. Wszystko usprawiedliwiają swoim dyrnym "zakochałam się". I wtedy nie ma takiego świństwa na ziemi, którego by taka "zakochana" nie popełnila.
A tak w ogóle czy diakonom przed święceniami wręcza się rozpiskę jak zachować się wobec kobiet ( dzisiaj należałoby jeszcze rzec i mężczyzn?)i na jakie sytuacje należałoby zwrócić uwagę;-) No to jak w pierwszych latach kapłaństwa zostać normalnym człowiekiem- mężczyzną i uczciwym kapłanem?Mozę jak każdy w sytuacjach damsko- męskich: jeżeli wiem, że nie chcę się wiązać z kimś to moje zachowanie wobec drugiej strony musi być przejrzyste, a więc takie, że każdy e-mail i sms mogę pokazać w sieci wszystkim.Dobra rada?
PO CO ZAKŁdają konta na NK itp..Niektórzy(mam nadzieję ze większość)księża wyznają zasade,ze głosić ewangelię trzeba wszedzie,także na terytorium wroga-przeczytalam w którymś gościu że jeden ksiądz chodził również głosić Słowo na dyskoteki:)Pózniej sam doszedł do wniosku że tobyła pomyłka. Słyszalam że wykorzystują facebook do promowania różnych pożytecznych działań,akcji. nie ma w tym nic złego,sieć jest przecież nie tylko dla flirtujących i randkowiczów.
Wniosek jest prosty, my musimy modlić się za księży, ale i oni muszą wiele godzin modlić się przed Najświętszym Sakramentem podobnie jak to czynił św. Jan Maria Vianney. Tylko że On w dodatku prawie w ogóle nie spał, jadł zgniłe ziemniaki i biczował się, nadto był atakowany przez szatana, może czasy się zmieniły, ale metody szatana nie i łaska Boża również przychodzi wyłącznie przez modlitwę, trud ofiarę i poświęcenie. Także- mniej komputera, smsików więcej modlitwy w kościele, bo często widzę, że księża szybko uciekają z kościołów po Mszy, a chyba w pokoju u siebie nie mają tabernakulum?
awa, "moze znacznie milej jest głosić ewangelię na fejsie niż w domu starców". pewnie dla niektorych-tak,ale nie można zakładać że wszyscy księża to bawidamki i flirciarze,którzy tylko sie rozglądają gdzie"jest milej". mogę cie zapewnić(zawsze możesz nie wierzyć)że niektórzy muszą się zmuszac aby wejść w ten rozbawiony świat.Nie do wiary?Po prostu przy cierpiących w szpitalach i domach starcow bardziej odczuwalna jest obecnośc Jezusa.Jeśli nie zdażyło ci sie jeszcze czuwać przy umierającym lub bardzo cierpiącym to mnie nie zrozumiesz.
NO IDĄC tym tokiem myślenia-tak,każde zło się może w dobro obrócić.Bóg wszystko może.Tylko czy spodoba Mu się taka inicjatywa ze strony kobiety z takim właśnie założeniem-"czasem dobrze się i w księdzu zakochać".
czasem jest (zresztą zawsze jest) to Jego inicjatywa ;)..jeśli podejmie się wysiłek aby zrozumieć co ON poprzez dane nam takie anie inne uczucie do nas Mówi--to może że się i Mu spodoba?..a skąd wiesz że nie?//oczywiście ze On się brzydzi grzechem--ale zakochanie to jeszcze nie grzech ;)))
Ostatnio duzo sie mowi o dzieciach,ktore "uwodzily" ksiezy,a ci dawali sie poniesc swoim pedofilskim fantazjom.Celibat wprowadzony w XI wieku niewiele zmienil w zyciu moralnym duchwienstwa.Przyklady papiezy renesansu,ktorzy plodzili dzieci na prawo i lewo swiadcza o pewnej obludzie,ktora zakorzenila sie w katolickiej tradycji i trwa do dzisiaj.Smutne jest glownie to,ze watykanscy przywodcy zamiast walczyc ze zboczencami w swoich szeregach,ochraniali ich,tlumaczac swoje zachowanie ratowaniem dobrego imienia kosciola,a dzieci-ofiary nie przedstawialy dla nich zadnej wartosci...Smutne...naprawde smutne...
Renato155, zakochanie się w księdzu wcale nie musi być Bożą inicjatywą, ale (zakładając optymistyczną wersję) skutkiem działania hormonów lub (wersja pesymistyczna) - pokusą szatana. Nie można oczywiście popadać w bzdurne skrajności - Kościół naucza w końcu, że szatan nigdy nie jest jedyną przyczyną grzechu (konieczna jest także wola człowieka itd.), ale wydaje się być oczywistym, że jeżeli tej pokusie lub zwykłej aktywności własnych hormonów się oprzemy, postąpimy dobrze. Byłabym ostrożna ze stwierdzeniem, że Bogu "spodoba się " zakochanie kobiety w księdzu... samo "zakochanie się" to oczywiście nie grzech, (jeżeli mamy na myśli podświadome pożądanie wynikające z rzeczy, na które nie mamy wpływu, jak właśnie jakieś emocje czy inne czynniki biologiczne pozostające poza kontrolą naszej świadomości), jednak jeżeli podejmujemy działania zmierzające do rozkwitu tej "miłości", grzeszymy. Nie oszukujmy się, nie jesteśmy ślepymi sługami własnych uczuć, no chyba, że nie ma w nas wewnętrznej wolności... Pozdrawiam
Renato155, zakochanie się w księdzu wcale nie musi być Bożą inicjatywą, ale (zakładając optymistyczną wersję) skutkiem działania hormonów lub (wersja pesymistyczna) - pokusą szatana. Nie można oczywiście popadać w bzdurne skrajności - Kościół naucza w końcu, że szatan nigdy nie jest jedyną przyczyną grzechu (konieczna jest także wola człowieka itd.), ale wydaje się być oczywistym, że jeżeli tej pokusie lub zwykłej aktywności własnych hormonów się oprzemy, postąpimy dobrze. Byłabym ostrożna ze stwierdzeniem, że Bogu "spodoba się " zakochanie kobiety w księdzu... samo "zakochanie się" to oczywiście nie grzech, (jeżeli mamy na myśli podświadome pożądanie wynikające z rzeczy, na które nie mamy wpływu, jak właśnie jakieś emocje czy inne czynniki biologiczne pozostające poza kontrolą naszej świadomości), jednak jeżeli podejmujemy działania zmierzające do rozkwitu tej "miłości", grzeszymy. Nie oszukujmy się, nie jesteśmy ślepymi sługami własnych uczuć, no chyba, że nie ma w nas wewnętrznej wolności... Pozdrawiam
Nie zgadzam się z tym co Pan napisał, jestem mężatką i mam dorosłe dzieci czy nie uwaza Pan, że czasem my też potrzebujemy wsparcia? Może ta kobieta chciała tylko i wyłącznie dobrego słowa i normalnej osoby by porozmawiać jest na zakręcie życia może potrzebuje wsparcia - dobrego słowa a od bliskich go nie dostanie bo im nie chce się przyznać, że jest jej źle? Ja nie uważam by była to propozycja z "tych nie do odrzucenia?" Serdecznie pozdrawiam!
TO dobrze, ponieważ dzięki tym listom jest sznasa, że uwierzą w życie duchowe. ROzmawiam czasami z ksieżmi, którzy nie widzą co to jest mistyka, co to sa charyzmaty, a jest to integralna część Kościoła, bez której zamiera sens nawet służby kapłańskiej. Oby aniołowie czuwali wtych trudnych momentach
TO dobrze, ponieważ dzięki tym listom jest sznasa, że uwierzą w życie duchowe. ROzmawiam czasami z ksieżmi, którzy nie widzą co to jest mistyka, co to sa charyzmaty, a jest to integralna część Kościoła, bez której zamiera sens nawet służby kapłańskiej. Oby aniołowie czuwali wtych trudnych momentach
Może dziewczyna nie powinna tak pisać do księdza ale uważam że księża powinni mieć wybór czy chce być żonaty czy sam i żyć w celibavie tak jak mają protestanci,skończyłoby się te wszystko co jest teraz
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Marcin JakimowczDODANE 12.07.2011AKTUALIZACJA 12.07.2011
Pierwsza - Zły wiedział kiedy uderzyć, żeby było najtrudniej.
Druga - człowiek jest w stanie odrzucić pokusę. Choćby wielkim wysiłkiem. To nie cud. To wola współpracująca z Łaską.
Nie można nieulegania grzechowi nazywać cudem.
poza tym zdanie o cudzie jest dokończeniem stwierdzenia, że to "graniczyło z cudem", w dalszym ciągu wypowiedzi narzuca się, by nazwać to cudem... czyli czymś, co w takich okolicznościach, w jakich ci księża byli, wydawać by się mogło niemożliwym, a jednak stało się możliwym - taki stan nazywa się cudem...
Ja rozumiem trudność, która może być bardzo wielka. Niemniej trochę niepokoi mnie uważanie za cud wierności Bogu. Cud - nawet potocznie - to coś nadzwyczajnego. Za zwyczajny uznajemy grzech?
To co się dziwić ludziom, że uważają moralne życie za heroizm?
tyle, że to znowu spór o słówka... to, co dla mnie jest cudem, nie musi być cudem dla Ciebie - ja każde szczególne Boże działanie nazywam cudem, to, co wydaje się niemożliwym, a staje się rzeczywistością także jest dla mnie cudem...
i nie zamierzam Ciebie przekonywać, bo wiara w te cuda nie jest Ci do zbawienia koniecznie potrzebna, ale mnie pomaga w takich sytuacjach wzbudzać wdzięczność i wchodzić w relację z Bogiem - widać to jest mi dla mojej wiary potrzebne...
No i dobrowolności też nie da się oceniać w układzie zerojedynkowym: jest albo jej nie ma. Inaczej nawet w sądownictwie nie byłoby okoliczności łagodzących. Jesteśmy warunkowani wieloma rzeczami i "dobrowolność" w wielu wypadkach podlega dyskusji co do stopnia i zakresu. Każdy ma indywidualną miarę.
Tylko, że to już "wyższa szkoła jazdy" w zakresie teologii moralnej, dużo łatwiej stosować uproszczone schematy.
te kobiety to nie są złe kobiety tylko im się system wartości poprzestawiał.
Znam kobiete ,mężatke,matke dorastających dzieci,która ocenia nowych wikariuszy pod kątem atrakcyjności seksualnej.
nie widzi w tym nic niestosownego.
Znam historie gdzie 13letnia dziewczynka narzuca sie dojrzalemu mężczyznie,mężowi i ojcu,napastując go smsami i telefonami.nie widzi zadnej przeszkody w osobie jego żony,dzieci..Czy jest zła?NIE.Współczesny świat akceptujr takie zachowania..ot,szybko poczuła"wolę bożą" śmieją sie dorośli.
1. "Kobiety są gorące..."
2. "Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle"
W samym zdaniu ze o kimś myślisz faktycznie nie ma nic złego,bo jest wyrwane z kontekstu.
A tu chodziło o próbę t zw. odgrzewania kotletów,czyli wznowienie zażyłośći z ukochanym ze szkolnej ławy.Problem JEST,bo ta dawna miłość przyjęła święcenia kapłańskie.
Za kogo sie pomodlić?
Za księży którzy zakładają konta(po co?)na NK i tym podobnych.
Słyszalam że wykorzystują facebook do promowania różnych pożytecznych działań,akcji.
nie ma w tym nic złego,sieć jest przecież nie tylko dla flirtujących i randkowiczów.
"moze znacznie milej jest głosić ewangelię na fejsie niż w domu starców".
pewnie dla niektorych-tak,ale nie można zakładać że wszyscy księża to bawidamki i flirciarze,którzy tylko sie rozglądają gdzie"jest milej".
mogę cie zapewnić(zawsze możesz nie wierzyć)że niektórzy muszą się zmuszac aby wejść w ten rozbawiony świat.Nie do wiary?Po prostu przy cierpiących w szpitalach i domach starcow bardziej odczuwalna jest obecnośc Jezusa.Jeśli nie zdażyło ci sie jeszcze czuwać przy umierającym lub bardzo cierpiącym to mnie nie zrozumiesz.
Jak by wyglądało moje życie bez dobrych kapłanów. Kto dał by mi Jezusa Eucharystycznego ?
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.