„Abyście się nie smucili jak ci, którzy nie mają nadziei”
Te słowa są dla mnie wyrzutem sumienia w związku z tym, co już było w moim życiu, i są zadaniem na przyszłość. Jak prosto poddać się marudzeniu i narzekaniu. To przecież takie ludzkie. Odczuwam to każdego dnia. Oddałam Jezusowi moje życie, a jednak chciałabym przeforsować swoje plany. Pojawia się myśl: Panie Jezu, Ty się chyba pomyliłeś, zapomniałeś o mnie, nie widzisz, że jest mi źle! I wtedy czytam, że ci, którzy się smucą, nie mają nadziei. Zadziwiające, jak słowo Boże krytycznie i jasno nazywa rzeczy po imieniu. Albo jest we mnie radość i nadzieja, albo moja lampa gaśnie. Brak światła lampy to życie bez Oblubieńca. A tego nie chcę. Co mi pozostaje? Wybór jest prosty! Nadzieja, radość, lampa z oliwą i w drogę!
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Boncol, pedagog, teolog