„Człowiek modlitwy” – pod takim hasłem odbędzie się XI Dzień Papieski w Polsce. W liście do wiernych polscy biskupi wyjaśniają, dlaczego został przypomniany ten charyzmat Jana Pawła II – żeby pobudzić jego rodaków do modlitwy.
Jego życie było modlitwą, człowiek modlitwy, nauczyciel modlitwy – tak o Janie Pawle II mówią nie tylko osoby z jego najbliższego otoczenia, ale także ludzie, którzy obserwowali jego zachowanie w środkach masowego przekazu. Modlitwa Jana Pawła II robiła wrażenie, porywała i fascynowała. Obserwatorzy czuli, że papież ma styczność z innym światem i że ten świat jest całkowicie realny. – On się przenosił w niebiosa, to było absolutnie widoczne, że on nie jest tutaj, a bardzo blisko Pana Boga – uważa Adam Bujak, który przez wiele lat dokumentował posługę kard. Karola Wojtyły, a później Jana Pawła II i obserwował go z bliska.
Osobisty sekretarz Ojca Świętego abp Mieczysław Mokrzycki mówił niedawno w wywiadzie dla KAI, że życie Jana Pawła II było modlitwą. Modlitwą zaczynał się jego dzień, później stale mu towarzyszyła, nawet gdy program zajęć był bardzo napięty, modlitwa wszystko kończyła. Jeszcze przed toaletą leżał krzyżem w swej sypialni, później przychodził do kaplicy, odmawiał brewiarz, odprawiał Mszę św., w ciągu dnia wszystkie tajemnice różańca, Drogę Krzyżową i liczne litanie. Trwał w skupieniu, w stałej łączności z Bogiem. Wśród modlitw ukochał zwłaszcza różaniec, który odmawiał w każdej wolnej chwili, zwłaszcza w podróży. „Każdą chwilę wykorzystywał na modlitwę” – zapewniał w cytowanym wywiadzie jego osobisty sekretarz, który w innej wypowiedzi stwierdził, że był to mąż modlitwy i człowiek kontemplacji. Gdyby podsumować, ile godzin na dobę przeznaczał na modlitwę, okazuje się, że przynajmniej tyle, ile mnisi i mniszki w zakonach kontemplacyjnych. A gdy jego najbliższy współpracownik ks. Stanisław Dziwisz zaproponował mu, że może coś odpuści, odpowiedział: Nie, bo to wszystko mnie trzyma.
Kard. Dziwisz wspominał niedawno, że ks. Karol Wojtyła był zawsze zatopiony w modlitwie, odkąd go pamięta, a poznał ks. Prof. Wojtyłę gdy studiował w krakowskim seminarium: „Uderzające było to, że często udawał się do kaplicy, długo się modlił, i kiedy wracał po przerwie na wykład odnosiło się wrażenie, że kogoś spotkał, że rozmawiał z Bogiem. Na nas młodych klerykach sprawiało to ogromne wrażenie”. Zdaniem metropolity krakowskiego takie było całe jego życie, a jego duchowość pogłębiła się jeszcze, gdy został papieżem.
Biograf papieski Grzegorz Polak podziwiał, jak ten mistyk i kontemplatyk znajdował potrafił znaleźć wysepkę modlitwy wśród zgiełku świata. A gdy odmawiał brewiarz na Wawelu i coś spadło, nawet nie drgnął, gdyż tego nie zauważył, był tak skupiony. – Niezależnie, jak mało miał czasu, znajdował choć krótką chwilę na modlitwę.
Matka Weronika Sowulewska, która należy do kontemplacyjnego Zakonu Kamedułów także podziwiała u papieża, że choć otaczał go tłum ludzi, potrafił w centrum zgiełku pogrążyć się w modlitwie. Te dwa światy zderzały się ze sobą, a papież odchodził na pustynię. Zwłaszcza w późniejszym okresie modlitwa Jana Pawła II była połączona z cierpieniem i miliony widziały, jak potrafi wykorzystać swoje cierpienie i postępującą chorobę – zamieniał je w modlitwę. – Cała jego postawa była modlitwą – nie tylko słowa, nie tylko różaniec, z którym się nie rozstawał, ale uczynił całe swoje życie modlitwą, czyli robił to, co mnisi i mniszki kontemplacyjni mają w charyzmacie – wszystko czynił modlitwą. Mimo że był głową Kościoła i miał tyle zajęć, doskonale to potrafił.
Wieloletni fotograf Jana Pawła II Adam Bujak uważa, że Ojciec Święty był najlepszym wzorem modlitwy i świadkiem, jakie są skutki modlitwy – jego modlitwa doprowadziła go do świętości, do tego, że możemy go teraz czcić na ołtarzach. – To było coś niebywałego jak się patrzyło na niego z bliska, ja miałem okazję przez 43 lata obserwować modlącego się papieża. Nikogo tak rozmodlonego nigdy nie widziałem, może Matkę Teresę czy brata Roger, którzy tak wspaniale się modlili do Pana Boga i tak wspaniale byli przez Pana Boga wysłuchiwani.
Adam Bujak opowiada, jak kiedyś, gdy był w Rzymie ks. Dziwisz zaprosił go żeby wszedł do kaplicy, gdzie samotnie modli się Ojciec Święty. Wiedział, że chce zrobić mu portrety w prywatnej kaplicy. – Była tam tak niesamowita cisza, że słyszałem, jak mi krew przepływa przez żyły – wspomina fotograf. – Widziałem Ojca Świętego, jak klęczy przed Chrystusem Ukrzyżowanym i wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Opierał głowę na rękach i co chwila wykonywał gesty rękami, był pochłonięty modlitwą. Pomyślałem, że przyszedł tu taki paskudny Bujak z aparatem, który będzie zgrzytał i trzaskał, więc jak można zakłócić ten spokój, nie chciałem przeszkodzić w skupieniu, a aparat wybija człowieka z rytmu. Ale on nie reagował, w końcu nagle się odwrócił i uśmiechnął. Wtedy wyjąłem aparat i zacząłem go fotografować. On się przenosił w niebiosa, to było absolutnie widoczne, że on nie jest tutaj, a bardzo blisko Pana Boga – mówi Bujak.
Na pytanie, czego uczył swoją modlitwą Jan Paweł II Grzegorz Polak odpowiada, że pokazywał nam i warto to zapamiętać, że niezależnie od naszego zabiegania w każdej chwili możemy się modlić.
Matka Sowulewska jest zdania, że Jan Paweł II, pokazał światu jak ważne jest cierpienie przemienione w modlitwę. Staje się ono znakiem, że nie to, co doskonałe, silne i mocne, czyli wszystko, co liczy się w dzisiejszym świecie, jest ważne. Wprost przeciwnie – powinniśmy pokazywać Panu Bogu swoją słabość, małość i chorobę i właśnie to da nam największą moc i taka modlitwa słabości może przemienić świat.