Naród, który nie walczy z kryzysem demograficznym, traci wpływ na własną przyszłość.
Europa zmienia się w kryzysie, więc i Polska nie powinna stać w miejscu. Co oczywiście nie oznacza, że powinniśmy biec na ślepo. José Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, powiedział niedawno, że „iluzją było wierzyć, że możemy mieć unię monetarną bez unii gospodarczej”. Staje zatem pytanie, czy politycy, którzy uruchamiali likwidację narodowych walut, świadomie łudzili narody, że jedna waluta w Unii Europejskiej to tylko ułatwienie życia bez większych konsekwencji – czy też wiedzieli, że chodzi o wiele więcej. Wiedzieć powinni nie tylko o bezpośrednich konsekwencjach – wzroście cen (znanym z krajów, które wprowadziły jedną walutę) czy obniżeniu konkurencyjności słabszych gospodarek, tracących możliwość obrony eksportu przez regulację kursu na rynku. Powinni byli wiedzieć również, że chodzi o przedsięwzięcie służące w intencjach destrukcji państw narodowych, co mówił otwarcie były przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi w wywiadzie dla „Financial Times” w kwietniu 1999 roku: „Dwoma filarami państwa narodowego są miecz i waluta: właśnie obaliliśmy jeden z tych filarów”. Dwa lata później, w wywiadzie dla CNN, Prodi potwierdził, że „wprowadzenie euro nie ma znaczenia ekonomicznego. To posunięcie w pełni polityczne”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marek Jurek