Na ulicach Zielonej Góry jest więcej patroli policyjnych niż zwykle. W nocy służbę pełniło ok. stu funkcjonariuszy - poinformował PAP we wtorek rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny. Miejscowych policjantów wspierają ich koledzy z Poznania i Legnicy.
Istniała obawa, że po śmierci kibica żużlowego potrąconego przez nieoznakowany policyjny radiowóz, co wywołało zamieszki w nocy z niedzieli na poniedziałek, może dojść do kolejnych incydentów z udziałem kibiców. W celu zapewnienia porządku publicznego do Zielonej Góry skierowano dodatkowe siły policyjne. W poniedziałek do miasta dojechali funkcjonariusze prewencji z Poznania i Legnicy, którzy w nocy pomagali lubuskim policjantom patrolującym ulice miasta.
"Policjanci przygotowani byli na różne scenariusze wydarzeń, jednak nie odnotowali żadnych negatywnych zajść, nawiązujących do poprzednich incydentów" - powiedział PAP Konieczny.
"Pełna obsada patroli gotowa jest do błyskawicznego działania. Analizowane są wszystkie sygnały mogące wskazywać na ewentualne zagrożenia. Jest ich jednak coraz mniej" - dodał Konieczny.
Rzecznik zapowiedział, że w Zielonej Górze przez kilka dni będzie na ulicach więcej policjantów, by zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo i przeciwdziałać sytuacjom mogącym zakłócić porządek publiczny.
Do zamieszek w Zielonej Górze doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek po fecie z okazji zdobycia przez tamtejszą drużynę żużlową mistrzostwa Polski. Ogniskiem zapalnym stał się wypadek, do którego doszło na Al. Konstytucji 3 Maja. Zaginął w nim 23-letni kibic.
Ze wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że ok. godz. 2.10 jeden z kibiców przebiegał przez wielopasmową, rozdzieloną pasem zieleni ulicę. Wpadł wprost pod nieoznakowany radiowóz. Policjant kierujący furgonetką był trzeźwy.
Śmierć 23-latka spowodowała, że tłum kibiców zaatakował policjantów. Podczas zamieszek funkcjonariusze zostali obrzuceni m.in. kamieniami. Zniszczone zostały nie tylko policyjne radiowozy, ale także inne auta, wybijane były witryny sklepów, zdemolowana została pobliska stacja benzynowa. W trakcie opanowywania tłumu policja użyła m.in. armatki wodnej, gazów łzawiących i broni gładkolufowej.
Zielonogórska Prokuratura Rejonowa prowadzi dwa śledztwa dotyczące tych wydarzeń. Pierwsze związane jest z tragicznym wypadkiem drogowym, drugie dotyczy czynnego udziału w zbiegowisku publicznym, podczas którego doszło do czynnej napaści na funkcjonariuszy i aktów niszczenia mienia.
Dotychczas zatrzymano 9 osób, a prokuratura zapowiedziała, że we wtorek będą stawiane pierwsze zarzuty.
Ze wstępnych ustaleń prokuratorów wynika, ze potrącenie kibica było nieszczęśliwym wypadkiem, a policyjny samochód jechał z prędkością niższą od obowiązującej na tym odcinku ulicy. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze zaznaczył jednak, że ostatecznie prędkość pojazdu w chwili wypadku określi biegły.
W starciach z kibicami rannych zostało 16 policjantów, najciężej dwie policjantki. Jedna z nich została kopnięta w twarz i ma obrażenia szczęki. Po opatrzeniu mogła wrócić do domu, ale czeka ją długie leczenie.
Druga przebywa w szpitalu. Początkowo podejrzewano, że ma pękniętą czaszkę, ale badania wykazały, że kość jest cała. Kobieta doznała jednak poważnego wstrząśnienia mózgu.
Wstępnie policja oszacowała swoje straty na ok. 123 tys. zł. Wynikają one głównie z uszkodzenia radiowozów i wybicia szyb w jednym z komisariatów. Oprócz tego poszkodowane są także osoby prywatne.