Bandyci to nie patrioci

Jednym z powodów agresji wobec policjantów są "nieodpowiedzialne słowa niektórych polityków", którzy bandytów nazywają patriotami - ocenił w poniedziałek premier Donald Tusk, odnosząc się do zamieszek w Zielonej Górze.

Szef rządu na konferencji prasowej w Warszawie podkreślił, że żadnej tragedii nie można wykorzystywać do polityki. "Natomiast sytuacja, która była następstwem tego wypadku, a więc napaść na policjantów - to jest wyraźny dowód na to, że niektórzy w Polsce czują się rozzuchwaleni. Uważają napaść na funkcjonariusza państwowego za coś naturalnego" - ocenił szef rządu.

"Jestem przekonany, że jednym z powodów, dla którego tak często zdarza się - w poczuciu bezkarności - napadanie na policjantów, agresja, przemoc wobec policjantów na służbie (...), są także nieodpowiedzialne słowa niektórych polityków, którzy w ostatnich miesiącach i tygodniach zwykłych bandytów, tych, którzy napadają, biją, kopią i policjantów, i innych obywateli, nazywają czasami patriotami, czasami bojownikami o wolność słowa. I mamy dzisiaj m.in. tego efekty" - powiedział Tusk.

Premier zaapelował, by "ważyć słowa". Jak podkreślił, każdy odpowiedzialny Polak, a szczególnie politycy, w sytuacji, kiedy mamy do czynienia z przemocą fizyczną, z agresją, z aktami bandytyzmu, nie powinien mieć żadnej wątpliwości, czy staje po stronie obywateli i państwa polskiego, czy po stronie bandytów i chuliganów.

Tusk wyraził też nadzieję, że zdarzenia z Zielonej Góry posłużą jako otrzeźwienie dla tych, "którzy wystawiają na ryzyko, na szwank także zdrowie funkcjonariuszy służb państwowych".

Mówiąc o wydarzeniach w Zielonej Górze Tusk ocenił, że policja użyła środków przymusu adekwatnie do potrzeby. "Żadne, nawet najbardziej dramatyczne zdarzenie nie będzie traktowane jako usprawiedliwienie dla tych, którzy atakują policjantów na służbie" - podkreślił premier. Dodał, że "ktoś, kto kopie 28-letnią policjantkę w głowę, jest bandytą".

Tusk powiedział również, że funkcjonariusze, którzy odnieśli poważniejsze obrażenia, są pod dobrą opieką w Zielonej Górze i Świebodzinie.

Premier zapowiedział, że straty spowodowane podczas zamieszek zostaną podsumowane. Poinformował, że straty w sprzęcie policyjnym wyceniono na ok. 130 tys. zł.

Powiedział też, że zachowania środowisk kibicowskich są monitorowane. "Nic nie wskazuje na to, aby miało dojść do jakichś kolejnych zajść" - ocenił szef rządu. Dodał, że policja, która jest w pełnym pogotowiu, ma jego pełne wsparcie.

Zaapelował też do mediów, by "nie umawiały nikogo na manifestacje (w miejscu wypadku) na siłę". Zdaniem premiera mieszkańcy Zielonej Góry, oddając hołd zmarłemu, zachowują się bardzo odpowiedzialnie.

« 1 »