Premier Tusk pomagając w karierze Palikota wyhodował hydrę, z którą wszyscy będziemy mieć problemy.
02.10.2011 19:36 GOSC.PL
Ostatnie sondaże pokazują, że Ruch Palikota ma duże szanse, aby znaleźć się w parlamencie. Gdyby tak się stało, oznaczać to będzie, że w rzeczywistości to Janusz Palikot będzie współdecydował o składzie przyszłego rządu. Premier Tusk przez wiele lat był dla Palikota łaskawy i powierzał mu ważne funkcje w Platformie Obywatelskiej. Przypomnę, że był on przewodniczącym nie tylko ważnej komisji „Przyjazne Państwo”, ale w pewnym okresie nawet wiceprzewodniczącym klubu parlamentarnego Platformy. Pomimo, że prawicowa część działaczy Platformy już dawno protestowała przeciwko stylowi uprawiania polityki przez Palikota, zawsze znajdował on w kierownictwie Platformy liczną rzeszę obrońców, którzy uważali, że przyciąga on do partii liberalnie nastawionych wyborców. Urósł w taką siłę, że w pewnym momencie sam zrezygnował z członkostwa w Platformie, inaczej mówiąc urwał się Tuskowi ze smyczy i postanowił spróbować sił samodzielnie w polityce.
Wiele wskazuje na to, że mu się to uda, gdyż jest politykiem nie tylko cynicznym i łamiącym wszystkie zasady, ale i inteligentnym oraz wystarczająco zamożnym, aby na początku poradzić sobie bez państwowych dotacji. Trafił poza tym na sprzyjający dla siebie klimat społeczny w kraju po katastrofie smoleńskiej. Młodzi ludzie, którzy protestowali przeciwko obecności krzyża przed Pałacem Prezydenckim dzisiaj z pewnością zagłosują na Ruch Palikota. Także ci, którzy nie odnajdują się w coraz bardziej jałowym sporze między PiS a Platformą.
Pozytywny klimat dla wyboru Ruchu Palikota stworzył także premier Tusk, gdy na konwencji partii w Gdańsku przekonywał, że Platforma nie będzie klękać przed księdzem. Palikot poszedł dalej i w swym programie mówi wprost, że chce przywrócić wrogi model rozdziału Kościoła od państwa, co oznacza m.in. wyrzucenie religii ze szkół, usunięcie kapelanów z wojska i służby zdrowia oraz cofnięcie dotacji dla uczelni katolickich. To gruncie rzeczy zamach na cały system regulacji prawnych stworzonych między Kościołem a demokratycznym państwem po 1989 r. To powrót do klimatu zimnej wojny domowej, tak dobrze znanego z czasów PRL.
Palikot, absolwent KUL, wielokrotnie zmieniał poglądy. Kiedyś chciał być mentorem prawicowej części sceny politycznej i w tym celu zakładał tygodnik „Ozon”. Dzisiaj stanowi przede wszystkim wyzwanie dla eselowskiej lewicy, której odbiera antyklerykalną część elektoratu, a także młodzież, znudzoną jałowością Napieralskiego oraz poszukującą nowych twarzy w polityce. Ale Ruch Palikota będzie także wyzwaniem dla Platformy Obywatelskiej, która lawirując w ostatnim czasie wyjątkowo cynicznie, czego przykładem mogło być rozpoczęcie sejmowej debaty nad projektem ustawy o związkach partnerskich, przetarła drogę Palikotowi, stawiającemu te kwestie jeszcze bardziej radykalnie. Wejście do Sejmu Palikota będzie sygnałem poważnych zmian w całym społeczeństwie, a przede wszystkim wśród młodych Polaków. Okazało się, że zamiast pokolenia JP 2 mamy pokolenie Janusza Palikota i to powinno wszystkich w Kościele skłonić do poważnej refleksji, a nie tylko rzucania anatem na cynicznego błazna z Biłgoraja, który na dłużej, niestety, powraca do polityki.
Andrzej Grajewski