KE przyjęła w środę propozycję podatku od transakcji finansowych w UE. Podatek, jak liczy KE, miałby wejść w życie od 1 stycznia 2014 we wszystkich 27 krajach UE. Jeśli propozycję zawetuje Londyn, niewykluczone, że podatek zostanie ograniczony do eurolandu.
O propozycji poinformował w Strasburgu w Parlamencie Europejskim przewodniczący Komisji Jose Manuel Barroso, tłumacząc, że sektor finansowy musi też ponieść koszty kryzysu finansowego.
"To kwestia uczciwości. Jeśli nasi rolnicy, pracownicy i cały sektor gospodarczy dają coś społeczeństwu, to sektor bankowy też powinien" - powiedział Barroso.
KE liczy, że jeśli jej propozycja zostanie wdrożona, to może przynieść nawet do 57 mld euro rocznie. Pomysł polega też na tym, by część zysków z tego podatku trafiała do budżetu UE, jako tzw. nowe źródło dochodu, a nie tylko do budżetów narodowych.
Podatek od transakcji finansowych w skrócie zwany FTT (z ang. financial transaction tax) ma być nakładany na wszystkie transakcje, których przedmiotem są instrumenty finansowe, przeprowadzane pomiędzy instytucjami finansowymi, jeżeli co najmniej jedna ze stron transakcji znajduje się w UE. Ma być niski - obrót akcjami i obligacjami byłby opodatkowany według stawki wynoszącej 0,1 proc., a obrót instrumentami pochodnymi według stawki wynoszącej 0,01 proc.
KE zapewnia, że obywatele i przedsiębiorstwa nie będą podlegać opodatkowaniu. "Kredyty hipoteczne, pożyczki bankowe, umowy ubezpieczeniowe oraz innego rodzaju zwykła działalność finansowa prowadzona przez osoby prywatne lub małe przedsiębiorstwa nie wchodzą w zakres przedmiotowego wniosku" - podkreśla KE.
Propozycja będzie polegała na opodatkowaniu transakcji finansowych w państwie członkowskim, w którym znajduje się siedziba instytucji finansowej uczestniczącej w transakcji. "Zasada ta umożliwi zmniejszenie ryzyka delokalizacji (przenoszenie działalności - PAP), ponieważ o ile jednym z uczestników transakcji będzie podmiot mający siedzibę w UE, będzie ona zawsze polegać opodatkowaniu, nawet w sytuacji, gdy zostanie zrealizowana poza terytorium UE" - wyjaśnia dokument KE.
Propozycja KE zostanie przedstawiona przed zaplanowanym na początek listopada szczytem G20 w Cannes, by dać przykład i zachęcić innych - a zwłaszcza USA - do pójścia w ślady UE. Ale KE podkreśla, że chce, by jej propozycja weszła w życie, nawet jeśli inne gospodarki z G20, w tym USA, nie zgodzą się na wdrożenie tego podatku u siebie.
KE proponuje, aby FTT wszedł w życie z dniem 1 stycznia 2014 r. we wszystkich 27 krajach UE.
Problemem są jednak podziały w samej UE, a przy wszelkich decyzjach w obszarze podatków wymagana jest jednomyślność. Od dawna przeciwko takiemu podatkowi protestuje Wielka Brytania w obawie, że najbardziej dotknie on londyńskie City. Londyn, choć sam stosuje podatek od transakcji finansowych, z zasady przeciwny jest rozszerzaniu kompetencji UE w obszarze podatkowym. Nie chce też słyszeć o podatku europejskim, czyli takim, który finansowałby budżet UE.
We Wrocławiu, na nieformalnym posiedzeniu Ecofinu, amerykański minister skarbu (finansów) Timothy Geithner podtrzymał sprzeciw USA wobec tego pomysłu. W odpowiedzi zarówno minister finansów Niemiec Wolfgang Schaeuble, jak i szef eurogrupy Jean-Claude Juncker zapewnili, że w takim wypadku podatek od transakcji finansowych i tak zostanie wprowadzony w UE, a jeśli zablokuje to Wielka Brytania, to tylko w strefie euro. Mogłoby to być zrealizowane w ramach tzw. wzmocnionej współpracy (krajów, które chcą iść dalej niż cała UE), przewidzianej w traktacie UE.
KE nieoficjalnie liczy, że z unijnego podatku od transakcji finansowych przynajmniej 15-20 mld euro trafi do budżetu UE. Ta kwota nie zwiększyłaby unijnego budżetu, ale o tyle odciążono by wpłaty narodowe w ramach obecnych składek państw do budżetu UE liczonych na podstawie ich PKB.
Początkowo KE rozważała nie tylko podatek od transakcji finansowych, ale także od działalności finansowej. W tym drugim przypadku chodziło o opodatkowanie zysków i wynagrodzeń z działalności sektora finansowego, czyli przede wszystkim pensji i bonusów bankierów. Zdaniem KE istnieje ryzyko, że ciężar tego podatku zostałby przeniesiony na zwykłych klientów banków. Dlatego wybrano pierwszą opcję. Jeszcze rok temu KE była jednak przeciwna także wprowadzaniu podatku od transakcji tylko w UE, gdyż bała się, że banki przeniosą transakcje do innych centrów finansowych, takich jak Wall Street w Nowym Jorku czy region Zatoki Perskiej.