Mały chłopiec, może czteroletni, obraca z mozołem cegłę za cegłą. Takich cegieł musi wraz z innymi dziećmi obrócić dziś 1400. To liczba, która w jego niewolniczej pracy oznacza miskę strawy.
Był chyba kwiecień, kiedy podczas modlitwy we wspólnocie Misericordia w Essen Alicja Hudalla dostała karteczkę z tekstem z Księgi Izajasza: „Duch Pana Boga nade mną, bo Pan mnie namaścił. Posłał mnie, by głosić dobrą nowinę ubogim, by opatrywać rany serc złamanych, by zapowiadać wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę”. Pan Bóg chyba z niej zażartował. Mogłaby śpiewać, przecież we wspólnocie jest animatorką muzyczną, ale głosić dobrą nowinę? A cóż dopiero mówić o dawaniu więźniom swobody! Schowała kartkę i zapomniała o niej na kilka miesięcy. Zajęła się swoim domem, rodziną, dziećmi, pracą szpitalnej pielęgniarki. – Kiedy ktoś umierał, szłam do tej osoby, by pomodlić się Koronką do Miłosierdzia Bożego. Przeczytałam kiedyś w „Dzienniczku” św. Faustyny, że gdy przy odchodzącej do Pana Boga osobie będzie odmawiana koronka, to Jezus Miłosierny będzie dla niej wypraszał łaski u swojego Ojca – opowiada. Koleżanki z pracy pytały, co robi, dlaczego modli się przy umierających. Wreszcie – czy może im dać „te koraliki”? I tak różańce szły w świat wraz ze słowami św. Faustyny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.