Opozycja w Rosji ostro skrytykowała prezydenta Dmitrija Miedwiediewa i premiera Władimira Putina, którzy ogłosili w sobotę, że po wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku zamienią się miejscami.
Jedynie lider nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) Władimir Żyrinowski wyraził zadowolenie, że "drużyna Putina i Miedwiediewa wreszcie się zdecydowała". "Przeciągająca się sytuacja nieokreśloności wszystkim działała na nerwy" - oznajmił.
Natomiast przywódczyni Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa uznała decyzje prezydenta i premiera za bardzo smutne. "Oznaczają one, że jeszcze przez sześć lat, a może nawet 12 lat, kraj nigdzie nie pójdzie, będzie dreptać w miejscu lub cofać się w związku z korupcją" - oświadczyła.
W opinii politologa Aleksieja Makarkina, Putin i Miedwiediew będą współpracować w tandemie co najmniej do wyborów do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, w 2016 roku albo nawet do wyborów prezydenckich w 2018 roku.
Miedwiediew zaproponował w sobotę, aby to Putin kandydował w wyborach prezydenckich w marcu 2012 roku. Ten z kolei wystąpił z inicjatywą, by po przyszłorocznych wyborach Miedwiediew stanął na czele nowego rządu.
O planach tych Miedwiediew i Putin poinformowali z trybuny 12. zjazdu partii Jedna Rosja, który zebrał się w Moskwie, by przyjąć program i zatwierdzić listy kandydatów partii na grudniowe wybory do Dumy. Putin, który przewodzi Jednej Rosji, zaproponował też, by jej listę federalną w wyborach parlamentarnych w grudniu tego roku otwierał Miedwiediew.