Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważa, że może powstać koalicja organizacji pozarządowych, które będą wspólnie wnioskowały do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zawetowanie lub skierowanie do TK w trybie kontroli prewencyjnej noweli ustawy o dostępie do informacji publicznej.
Doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz zapewnia, że ustawa będzie przedmiotem poważnych analiz.
Zgodnie z nowelą możliwe będzie ograniczenie prawa do informacji ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa". Posłowie poparli takie rozwiązanie w piątek na ostatnim w tej kadencji posiedzeniu Sejmu.
Bodnar podkreślił w niedzielnej rozmowie z PAP, że Helsińska Fundacja Praw Człowieka będzie dalej protestować przeciwko zapisom o ograniczeniu prawa do informacji publicznej, podobnie - jak mówił - to się działo na etapie prac legislacyjnych nad tą nowelą.
"Jedyne, co nam pozostało, to jest teraz wnioskowanie do prezydenta o zawetowanie ustawy bądź ewentualnie o skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej" - zaznaczył Bodnar.
Zwrócił też uwagę, że obserwując reakcje innych organizacji pozarządowych i dyskusje na forach internetowych ocenia, że "powstaje taki wręcz masowy protest, jeśli chodzi o te przepisy". "Podkreśla się szeroko, że PO pokazała, że nie do końca jest partią obywatelską, skoro na koniec kadencji postanowiła znacząco ograniczyć prawa obywatelskie, tak ważne dla przejrzystości władzy" - powiedział Bodnar.
Jak dodał, wydaje mu się, że "wręcz powstanie coś w rodzaju koalicji organizacji pozarządowych, które wspólnie będą wnioskowały o to, by prezydent zawetował tę ustawę lub skierował ją do TK". "To trudno jeszcze przesądzać, ale uważam, że jest dość jednolite stanowisko, jeśli chodzi o organizacje pozarządowe, tak jak obserwuję ton dyskusji" - podkreślił Bodnar.
Pytany o decyzję prezydenta w sprawie tej noweli doradca Komorowskiego prof. Tomasz Nałęcz zauważył, że "rzecz jest jeszcze bardzo świeża", gdyż dopiero w piątek zakończyły się prace parlamentarne nad tymi rozwiązania. Przyznał, że znaczące środowiska zainteresowane przejrzystością życia publicznego zarzucają niekonstytucyjność tym rozwiązaniom.
Nałęcz zapowiedział, że nowela "na pewno będzie przedmiotem starannych analiz w Kancelarii Prezydenta". Przypomniał, że prezydent jest najwyższym strażnikiem konstytucji. "Nasz ład państwowy i konstytucyjny jest zbudowany właśnie na założeniu jawności życia publicznego i to jest bardzo ważna gwarancja konstytucyjna naszych praw obywatelskich" - powiedział doradca.
Dodał też, że prezydent "bardzo wysoko sobie ceni zdanie środowisk obywatelskich i organizacji pozarządowych". "Jestem przekonany, że pan prezydent poleci lub już polecił swoim współpracownikom rzecz starannie zbadać" - zapewnił.
Pytany, czy Bronisław Komorowski może w tej sprawie zorganizować konsultacje, odparł, że "za wcześnie, by to przesądzać". "Jeśli zarzuty podnoszone przez opinię publiczną by się potwierdziły w zdaniach prawników prezydenckich, to na pewno pan prezydent skorzysta z innych możliwości działania, takich jak konsultacje oczywiście" - zapowiedział Nałęcz.
W piątek wieczorem dziesięciu głosów zabrakło do odrzucenia przez Sejm senackiej poprawki do noweli ustawy o dostępie do informacji publicznej, w myśl której możliwe będzie ograniczenie prawa do informacji ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa".
Za odrzuceniem poprawki było 179 posłów. Za jej przyjęciem opowiedziało się 187, a 10 się wstrzymało. Większość bezwzględna, której osiągnięcie oznaczałoby odrzucenie poprawki wynosiła 189 głosów - gdyby więc wstrzymujący się zagłosowali przeciw poprawce, zostałaby ona odrzucona. Była to jedyna zmiana, jakiej chciał Senat w noweli.
W dotychczasowym brzmieniu ustawa nie pozwala na dostęp do danych, które są chronione przez przepisy o ochronie informacji niejawnych lub innych tajemnic (np. lekarskiej albo adwokackiej). Poprawka - zgłoszona w Senacie przez Marka Rockiego (PO) - przewiduje, że prawo do informacji będzie też ograniczone ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa" w dwóch przypadkach - gdyby osłabiałoby to pozycję państwa w negocjacjach np. umów międzynarodowych lub w ramach Unii Europejskiej oraz by chronić interesy majątkowe państwa w postępowaniach przed sądami czy trybunałami.
Za odrzuceniem senackiej poprawki głosowały całe kluby: PiS, SLD i PJN, 9 posłów PO, w tym m.in.: Marek Biernacki, Krzysztof Tyszkiewicz, Andrzej Smirnow i Łukasz Gibała, a także 8 posłów PSL. Wśród ludowców, za odrzuceniem poprawki Senatu byli m.in.: minister rolnictwa Marek Sawicki, Franciszek Stefaniuk i Eugeniusz Kłopotek.
Poprawkę przyjęto, choć sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych wyraziła negatywną rekomendację w tej sprawie. W czwartek na posiedzeniu komisji przedstawiciele biura legislacyjnego mówili, że propozycja Senatu budzi wątpliwości konstytucyjne, co do swojego zakresu. Jeszcze przed głosowaniem przeciwko poprawce Rockiego opowiedziała się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, krytyczna wobec trybu prac legislacyjnych i takiego ograniczenia dostępu do informacji publicznej.
Przyjęta w piątek poprawka przypomina inny przepis, który był w rządowym projekcie noweli skierowanym do Sejmu, ale - pod naciskiem organizacji pozarządowych oraz PiS i SLD - został wykreślony przez posłów pracujących nad ustawą w podkomisji. Wówczas chodziło o ograniczenie dostępu do takich informacji, jak m.in. analizy prywatyzacyjne zlecane przez MSP dla potrzeb gospodarowania mieniem Skarbu Państwa (w tym jego komercjalizacji i prywatyzacji) oraz instrukcje negocjacyjne.
Teraz nowelizacja ustawy o dostępie do informacji publicznej trafi do prezydenta, który może ją podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.