Dla Nergala nie powinno być miejsca w mediach publicznych.
O Adamie Nergalu Darskim napisano ostatnio dużo. Może za dużo? Może niepotrzebnie zrobiono mu reklamę? Nie sądzę. Zgadzam się bowiem z tymi, którzy uważają – tak jak bp Mering – że nie wolno udawać, iż nic się nie stało. Ma rację dominikanin Maciej Zięba, który stwierdził: „To jest moment wymagający reakcji. Mamy do czynienia z takim bluźnierstwem, że trudno wyobrazić sobie coś bardziej agresywnego, coś bardziej obrażającego uczucia religijne”. Tak! Facet, który na scenie drze Biblię i rzuca kartki w otumaniony tłumek, wrzeszcząc: „Żryjcie to gówno”, nie powinien mieć żadnego wstępu do telewizji publicznej. No! Chyba że chodziłoby o pokazanie jego zdjęcia wraz z informacją, że został skazany. A jeśli w wyniku jakiegoś nieporozumienia znalazłby się w TVP, to powinien stamtąd jak najszybciej wylecieć. Mówiąc krótko: Wypad! Dla Nergala nie powinno być miejsca w mediach publicznych, tak samo jak nie powinno być miejsca dla kogoś, kto darłby publicznie żydowski Talmud i wrzeszczał, że Żydzi to zbrodnicza sekta. To ostatnie jest dla wszystkich oczywiste, ale to pierwsze już nie jest. Skąd ten obłudny brak symetrii? Oczywiste jest też, że gdyby Nergal podarł Koran, to nie tylko żadnym jurorem w telewizyjnym programie by nie został, ale wszyscy zaczęliby pospiesznie przepraszać cały świat muzułmański za tak karygodny występek.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.