Premier Egiptu Essam Szaraf zwołał posiedzenie kryzysowe rządu, a MSW ogłosiło stan alarmowy po tym jak w piątek wieczorem uczestnicy antyizraelskiej demonstracji próbowali szturmem wziąć ambasadę Izraela - podały w sobotę nad ranem państwowe media.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odwołało urlopy funkcjonariuszy i postawiło policję w stan gotowości.
Media podają, że setki ludzi odniosły obrażenia podczas nieudanych prób szturmowania ambasady oraz pobliskiego posterunku policji. Siły bezpieczeństwa użyły gazu łzawiącego i strzelały na postrach, by rozproszyć tłum ok. dwóch tysięcy ludzi.
Ambasador Izraela, jego rodzina i współpracownicy odlecieli z lotniska w Kairze samolotem wojskowym - podała państwowa telewizja egipska i arabskojęzyczna Al-Arabija. Na wylot z Egiptu czekają też dziesiątki innych Izraelczyków.
Po piątkowych modlitwach tysiące ludzi protestowały na placu Tahrir. Domagali się m.in. przyspieszenia demokratycznych reform i ustalenia daty wyborów. Część demonstrantów udała się pod ambasadę Izraela, która znajduje się w Gizie, po drugiej stronie Nilu.
Kilkunastoosobowa grupa za pomocą młotków i stalowych drągów zniszczyła fragmenty 2,5-metrowego ochronnego muru dokoła izraelskiej placówki.
Mur postawiono w sierpniu po fali protestów w związku ze śmiercią 5 egipskich żołnierzy, którzy zginęli 18 sierpnia na półwyspie Synaj, gdy wtargnął tam oddział wojska izraelskiego.
Jeden z demonstrujących zerwał flagę ze szczytu budynku i zrzucił ją na ulicę, gdzie została spalona. To drugi przypadek usunięcia izraelskiej flagi z ambasady w ciągu niespełna miesiąca.
Następnie protestujący próbowali szturmem wziąć budynek, lecz dostali się tylko do poczekalni - zapewnił przedstawiciel władz Izraela. Przez okna budynku wyrzucali dokumenty, jednak były to - powiedział - tylko trzymane tam broszury i formularze.
Izrael zwrócił się do USA o pomoc w ochronie ambasady przed demonstrantami - powiedział szef resortu obrony Ehud Barak po rozmowie z prezydentem USA Barackiem Obamą i swoim odpowiednikiem Leonem Panettą.
W rozmowie telefonicznej z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu Obama wyraził zaniepokojenie incydentem. Zapewnił, że USA podjęły już kroki, by go zakończyć bez dalszej przemocy - poinformował Biały Dom w oświadczeniu. Obama zaapelował też do władz Egiptu, by przestrzegały "międzynarodowych zobowiązań i zapewniły bezpieczeństwo ambasadzie Izraela".