W Pałacu Elizejskim rozpoczęła się w czwartek późnym popołudniem międzynarodowa konferencja pod hasłem "Przyjaciele Libii". Jej celem jest omówienie politycznego i gospodarczego wsparcia dla tego kraju po obaleniu reżimu pułkownika Muammara Kadafiego.
Podczas forum ogłoszone ma zostać zakończenie wojny domowej w Libii. W paryskiej konferencji uczestniczy ok. 60 delegacji, w tym polska, której przewodniczy premier Donald Tusk.
Wśród zaproszonych gości jest 12 prezydentów, 17 premierów, ok. 20 ministrów, a także przedstawiciele ośmiu organizacji międzynarodowych. Gospodarzami konferencji są: francuski prezydent Nicolas Sarkozy oraz brytyjski premier David Cameron. W konferencji uczestniczą też przedstawiciele powstańczych władz, czyli Narodowej Rady Libijskiej (NRL).
Są też przedstawiciele krajów, które nie brały udziału w libijskiej interwencji, takich jak Rosja, Chiny, Indie i Niemcy. Berlin jest reprezentowany przez kanclerz Angelę Merkel.
Jedynie trzy kraje - RPA, Arabia Saudyjska i Nigeria - odrzuciły francusko-brytyjskie zaproszenie.
Przed otwarciem konferencji prezydent Sarkozy spotkał się z amerykańską sekretarz stanu Hillary Clinton, premierem Cameronem oraz emirem Kataru szejkiem Hamadem ibn Chalifą as-Sanim.
Kilka godzin przed spotkaniem pojawiły się kolejne oznaki poparcia powstańców przez społeczność międzynarodową. Rosja uznała NRL za prawowitą władzę w Libii. Pekin, który podobnie jak Moskwa, wstrzymał się od głosu podczas głosowania nad oenzetowską rezolucją nr 1973 w sprawie zakazu lotów nad Libią i ochrony ludności cywilnej, poinformował, że przywiązuje "wagę do pozycji i istotnej roli NRL w rozwiązywaniu libijskiego kryzysu". Z kolei sąsiednia Algieria, która udzieliła schronienia żonie i dzieciom Kadafiego, podała, że jest gotowa uznać NRL po utworzeniu przez nią reprezentatywnego rządu, złożonego z przedstawicieli wszystkich regionów.
Ponadto UE zniosła częściowo w czwartek sankcje gospodarcze wobec 28 libijskich przedsiębiorstw, by pomóc gospodarce funkcjonować.