Zapomnienie o Bogu zawsze w końcu prowadzi do tego, że człowiek zapomina o własnej naturze i tożsamości.
Do parafii w Petersburgu, w której posługiwałem, przyjechał kiedyś pewien ewangelizator. Zaraz po wejściu do zakrystii zapytał siostrę: „Czy ojcowie głoszą kerygmat?”. Trochę zmieszana zakonnica zaczęła tłumaczyć, że oczywiście codziennie podczas Mszy Świętej ojcowie mówią kazania. „Nie chodzi mi o kazania. Pytam, czy głoszą kerygmat” – nie dawał za wygraną. W końcu siostra poddała się i odesłała go do kapłanów. Podczas rekolekcji okazało się, że jego kerygmat sprowadzał się do komunikatu: „Bóg was kocha”. W przekonaniu niektórych można codziennie tłumaczyć wiernym słowo Boże, czyli Boży plan, w którym realizuje się miłość Boga do człowieka, lecz i tak wszystko na nic, jeśli nie powie się ludziom wprost, że Bóg ich kocha. Myślę, że dzisiaj już coraz rzadziej spotykamy się z takim rozumieniem kerygmatu. Ale może się mylę…
Przypomniało mi się tamto spotkanie, kiedy komentowałem Ewangelię o synu marnotrawnym. Znamy na pamięć historię tego młodego człowieka, który roztrwonił majątek ojca i stoczył się do poziomu trzody chlewnej. Zapomnienie o ojcu pogrążyło syna w namiętnościach, które w końcu doprowadziły go do sytuacji, w której sam zapomniał o sobie: nie tylko dla zarobku pasł świnie, ale chciał z nimi „dzielić stół”. Zapomnienie o Bogu zawsze w końcu prowadzi do tego, że człowiek zapomina o własnej naturze i tożsamości. Ciekawe jednak, że powrót syna do ojca nie rozpoczął się od myśli: „Ojciec mnie kocha!”, lecz od uświadomienia sobie, że najemnicy ojca żyją lepiej od niego. Właśnie ta myśl spowodowała, że syn „przychodzi do siebie” – jak mówi tekst grecki. Innymi słowy, oprzytomniła go konfrontacja z prawdą na temat swojej sytuacji i jej przyczyn. Wtedy podjął decyzję, by powrócić do ojca, ale wcale nie liczył na jego miłość. Z kolei ojciec przede wszystkim czekał. Nie poszedł do syna z szatą i pierścieniem, gdy ten pasł świnie. Czekał na niego, a wybiegł mu na spotkanie dopiero, kiedy syn już rozpoczął drogę powrotu do domu. Każde nawrócenie poprzedza łaska, ale Ojciec nigdy nie nagradza trwania w grzechu. Trzeba wykonać swój pierwszy krok.