Gdzie dziś latem Jezus i Jego apostołowie szukaliby uczniów? Nad morzem!
Plaża pod Kołobrzegiem. Letnicy wygrzewają się na piasku. Nagle słychać gitarę. „To idzie armia Pana...” – śpiewają młodzi ludzie. Mają na sobie koszulki z wizerunkiem Ukrzyżowanego. Niosą flagi, które łopocą na wietrze. A na nich napis – „Jezus jest życiem”. Co ty robisz w sekcie? Plażowicze podnoszą się w swoich grajdołkach. Chcą wiedzieć, kto robi takie zamieszanie. Jakiś mężczyzna głośno narzeka. – Na urlopie jestem, chcę ciszy, a nie religijnych bzdur! – krzyczy do młodych przybyszów. – A ja chętnie bym posłuchał. Ucisz się Pan albo zmień plażę – muskularny mężczyzna z koca obok gasi nerwowego urlopowicza. Dla Ilony takie reakcje to żadna nowość. Czasami ludzie pytają ją, z jakiego jest Kościoła. Nie wierzą, że katolicy mogą być tacy weseli i roztańczeni. Wtedy ze swoim rozbrajającym uśmiechem cierpliwie tłumaczy: – Biskup nas przysyła. Dwudziestokilkulatka we wrześniu będzie bronić magisterium z kulturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim. Ma czerwone włosy, dobry makijaż, nosi kolczyki i rozdeptane trampki. Gdy podchodzi do plażowiczów, ci najczęściej pytają: – A co taka fajna dziewczyna robi w sekcie? Ilona się nie obraża. Zazwyczaj pyta po prostu: – Czy wiesz, że Bóg cię kocha? Ciągnie ją do „trudnych przypadków” – kolesi o mocnych karkach, wykolczykowanych abnegatów, bezdomnych, pijaczków. – Bardzo poranionym ludziom mówię, że Bóg kocha ich takimi, jakimi są. I że każdemu z nich chce pomóc. Proponuję, że się za nich pomodlę. Często mówią, że sami nie potrafią, ale przyłączają się – opowiada. Czy plaża to dobre miejsce do ewangelizacji? – Jak każde inne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Karolina Pawłowska