Gdyby zrobić listę technologii, które kształtują naszą rzeczywistość, sztuczna inteligencja byłaby bezsprzecznym liderem. Jej rozwój wymaga wiedzy, niestandardowego myślenia, ale także sprzętu. Niestety, nie potrafimy go sami wybudować, a więc jesteśmy uzależnieni od innych.
Kilkanaście dni temu pojawiła się informacja, z której wynika, że Polska nie będzie miała pełnego dostępu do najnowszej amerykańskiej technologii chipów komputerowych. To poważna sprawa, bo chodzi o światowe przepływy technologii. Te ograniczenia nie dotyczą innych, uznanych za bliższych sojuszników USA krajów zachodnich, takich jak Kanada czy Australia, ale również Niemcy, Francja, Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania czy wiele innych krajów europejskich.
AI jest kluczowym elementem bezpieczeństwa i siły gospodarczej, a USA chcą utrzymać dominację w tej dziedzinie przez kontrolę eksportu procesorów. W dokumencie wydanym przez Biały Dom jasno napisano, iż amerykańskie technologie w niewłaściwych rękach mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA, wspierając m.in. rozwój broni masowego rażenia i naruszając prawa człowieka. I rozumiałbym, gdyby w tej historii chodziło o Rosję czy Chiny, ale widać, że administracja odchodzącego prezydenta Baidena uznała, iż Polska też takich gwarancji bezpieczeństwa nie daje. Dla nas, kraju, który stara się zbudować swoją pozycję w światowej gospodarce opartej na wiedzy, takie ograniczenia mogą być poważnym ciosem.
Stany Zjednoczone narzuciły nam limity, których dzisiaj i tak nie wykorzystujemy, więc nie brakuje głosów, że w zasadzie nic się nie stało, zakaz czy ograniczenie jest dla nas nieistotne. Nie zgadzam się z tym. Po pierwsze, to pokazuje, iż dla USA nie jesteśmy najbliższym sojusznikiem. Po drugie, do zwykłych potrzeb czy zastosowań AI chipów, które będziemy mogli kupić, nam wystarczy, ale do tego, by wybić się w tej technologii, stworzyć coś większego, niestandardowego – o tym w tej konfiguracji i przy tych ograniczeniach możemy zapomnieć. Ta liczba chipów, którymi będziemy mogli dysponować, jest wystarczająca do wykształcenia inżynierów czy specjalistów. Będzie jednak niewystarczająca, by w pełni mogli oni rozwinąć skrzydła. Może chodzi o to, by rozwijali je gdzie indziej? A może chodzi o jeszcze coś innego? Ile jesteśmy w stanie zapłacić za bycie jeszcze lepszym sojusznikiem USA? Jaki kontrakt na gaz bądź broń podpisać w zamian za wpisanie na listę? Mamy jakiś pomysł? Jakiś plan? A może warto, byśmy zadbali chociaż o to, by na terenie Polski była europejska infrastruktura, tak zwane fabryki sztucznej inteligencji? Według wstępnych planów u nas też ich nie ma…
Tomasz Rożek Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Założyciel i prezes Fundacji Nauka To Lubię. Autor wielu książek o tematyce popularnonaukowej. Obecnie stały współpracownik „Gościa Niedzielnego”.