Uderzenie półtonowego kosmicznego złomu w jedną z kenijskich wiosek uświadamia nam, że tracimy kontrolę nad odpadkami, jakimi zaśmiecamy orbitę Ziemi.
Był poniedziałek 30 grudnia. Dzień przed sylwestrem, więc miliardy ludzi na całym świecie czekały, by następnej nocy wystrzelić w niebo fajerwerki, którymi tradycyjnie wita się Nowy Rok. Tymczasem mieszkańcy kenijskiej wioski Mukuka, zamiast wysyłać w niebo sztuczne ognie, dostali niespodziewaną przesyłkę z góry. Na terenie ich miejscowości spadł ważący pół tony metalowy obiekt. Miał kształt pierścienia o średnicy 2,5 metra.
Szczęśliwie niezidentyfikowany obiekt nie wyrządził nikomu krzywdy, nie trafił też w żadne zabudowania. Po wstępnej analizie Kenijska Agencja Kosmiczna poinformowała, że to, co spadło na wioskę, jest zabłąkanym kosmicznym śmieciem.
Po tym wydarzeniu powróciła dyskusja na temat rosnącego zanieczyszczenia orbity okołoziemskiej i skutków, jakie to zjawisko za sobą pociąga. Jedno z najważniejszych pytań, jakie towarzyszą tej dyskusji, dotyczy kwestii bezpieczeństwa: czy i w jakim zakresie dryfujący wokół Ziemi kosmiczny złom stanowi dla nas zagrożenie?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Teister
Dziennikarz, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego” oraz kierownik działu „Nauka”. W „Gościu” od 2012 r. Studiował historię i teologię. Interesuje się zagadnieniami z zakresu historii, polityki, nauki, teologii i turystyki. Publikował m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Aletei”, „Stacji7”, „NaTemat.pl”, portalu „Biegigorskie.pl”. W wolnych chwilach organizator biegów górskich.