Nawrócenie na czas kampanii skutkuje zbawieniem na czas kadencji.
W „Rzeczpospolitej” ukazał się tekst politologa Marka Migalskiego, tego samego, który nie tak dawno postulował usunięcie teologii z uczelni. Tym razem autor doradza Rafałowi Trzaskowskiemu, jak wygrać wybory prezydenckie. Ostrzega, że sztabowcy Karola Nawrockiego „chcą dorobić kandydatowi Koalicji Obywatelskiej gębę wroga chrześcijaństwa”. Za chwilę jednak pisze, że „Trzaskowski może przegrać, bo zostanie skutecznie obsadzony w roli nie tylko antyklerykała, ale także wroga religii. Jest to o tyle łatwe, że on prawdopodobnie rzeczywiście nim jest”.
Osobliwe. Jak wrogowi chrześcijaństwa dorabiać gębę wroga chrześcijaństwa, skoro to jego prawdziwa twarz?
Dalej też jest ciekawie. Politolog wskazuje wizerunkowe błędy władzy, którą Trzaskowski jako wiceszef PO reprezentuje. Zalicza do nich najście służb na klasztor w Lublinie i sprawę ks. Michała Olszewskiego (która jego zdaniem nie byłaby kłopotem, gdyby nie stwierdzający nieprawidłowości raport RPO), a nade wszystko sprawę zdejmowania krzyży w warszawskim ratuszu. Migalski obawia się, że to może kandydatowi zaszkodzić, bo Polakom krzyże nie przeszkadzają.
Autor martwi się także, że media „wyciągnęły” słowa żony Trzaskowskiego „o tym, że ich dzieci nie mają komunii i nie chodzą na lekcje religii” i boi się, że przeciwnicy będą tym „grali w czasie całej kampanii”. Komentuje: „Podłe? Możliwe. Skuteczne? Zapewne”.
No nie, trzymajcie mnie. To teraz podłe jest przywoływanie publicznych wypowiedzi osób publicznych? Przecież te słowa padły po to, żeby ludzie wybrali Trzaskowskiego na prezydenta Warszawy. I wybrali – ale ogół Polaków ma inne priorytety niż większość warszawiaków, więc to, co było dobre wtedy, teraz jest „podłe”.
Co zatem Trzaskowski ma robić? Marek Migalski doradza, żeby poprosił kolegów z rządu „o to, by do maja wstrzymali się z jakimikolwiek działaniami, które mogłyby być odebrane jako antykościelne”. Do maja! On to naprawdę napisał! Dodał też, że Trzaskowski powinien teraz otoczyć się ludźmi niekojarzonymi z walką z Kościołem i wykonać kilka gestów pokazujących jego pozytywny stosunek do chrześcijaństwa.
I na koniec wisienka. „Belweder wart jest mszy” – stwierdza politolog.
A to dobre! Cynizm francuskiego króla, który wyparł się swoich poglądów, udając katolika, ma być wzorem kampanii prezydenckiej!
W skrócie: prezydent Warszawy ma udawać kogoś, kim nie jest, bo publiczna znajomość jego prawdziwego oblicza może mu przynieść wyborczą klęskę.
Oczywiście sztabowcy Trzaskowskiego nie potrzebują tych rad, bo z pewnością już dawno zaplanowali przedwyborcze spobożnienie swojego kandydata (choć nie aż takie, żeby zrezygnował np. z promowania aborcji). Tekst jest jednak bardzo przydatny dla otwarcia oczu niektórych. Po takiej lekturze to już nawet naiwność nie będzie usprawiedliwieniem złego wyboru.
KRÓTKO:
Po prostu
Szefowa MEN Barbara Nowacka, odnosząc się do stanowiska strony kościelnej, proponującej wprowadzenie obowiązku uczestniczenia w religii lub etyce, stwierdziła, że „obowiązkowa lekcja religii lub etyki jest po prostu niedopuszczalna”. Po prostu. Bo pani „ministra” nie po to na głowie staje, próbując całkiem wyprowadzić ze szkoły religię, żeby teraz zgadzać się na utrwalenie tam jej obecności. Zatem taka opcja, w której rodzice mogą wybierać religię lub etykę jest „niedopuszczalna”, za to zmuszenie dzieci do udziału w kryptoedukacji seksualnej, bez żadnego wyboru, jest konieczne. Cóż, musimy to zrozumieć – tak wygląda „demokracja walcząca”.
Wykluczeni
Według oficjalnych statystyk w 2024 roku zmarło na całym świecie 67 mln ludzi. W tej liczbie nie uwzględnia się jednak zgonów wywołanych celowo w ramach aborcji. Dzieci zabite w ten sposób zazwyczaj traktuje się jako osobną kategorię, tak jakby nie były ludźmi. Szokujący jest fakt, że w 2024 roku drogą aborcji uśmiercono aż… 73 miliony ludzi. Jak wskazuje Ewa Kowalewska z Human Life International Polska, jeśli zsumuje się zgony osób urodzonych ze zgonami w wyniku aborcji, okaże się, że aborcja odpowiada za 52 proc. wszystkich zgonów w minionym roku. Zatem najbardziej śmiercionośne są nie choroby, nie wojny, nie kataklizmy i nie wypadki, ale ludzie, którzy nie raczą uznawać swoich najmłodszych bliźnich za ludzi.
Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.