Kilka myśli przy chrzcielnicy

Za każdą z moich chrześniaczek często się modlę. Tak rozumiem swoją rolę matki chrzestnej.

Przyszły mi do głowy w Niedzielę Chrztu Pańskiego. Co roku tego dnia w moim parafialnym kościele proboszcz wyciągał z bocznej kaplicy i ustawiał przed ołtarzem wypełnioną wodą święconą chrzcielnicę. Zachęcał, aby po Mszy św. do niej podejść i zanurzyć w wodzie dłoń, przypominając datę swojego chrztu, wspominając rodziców chrzestnych i nazwisko kapłana, który tego wprowadzającego do wspólnoty Kościoła sakramentu udzielił. Za każdym razem przy chrzcielnicy był duży tłok. Zdecydowana większość uczestników Eucharystii zanurzała w niej dłoń, a potem każdy się żegnał – mam wrażenie, że inaczej niż zwykle, wolniej, z jakimś namaszczeniem… U mnie ten gest za każdym razem wywoływał tę samą reakcję. Zanurzając dłoń w wodzie chrzcielnej, wspominałam rodziców oraz chrzestnych, którzy niecały miesiąc po urodzeniu, w pewną wrześniową niedzielę, przy nieśli mnie do kościoła w niewielkiej miejscowości na Podlasiu i poprosili o chrzest. A potem poważnie potraktowali zobowiązania przyjęte w czasie udzielania mi sakramentu. To im zawdzięczam wiarę, bo oni pierwsi opowiedzieli mi o darmowej i bezgranicznej miłości Pana Boga i o Jezusie, który oddał na krzyżu swoje życie dla mojego zbawienia. Moi rodzice nie tylko nie zaniedbali religijnego wychowania swojego dziecka, ale i o nie zadbali. Mama i tata pokazali, jak się przeżegnać, uczyli składać ręce do modlitwy i odmawiać pacierz. I jest tak, jak mówił papież Franciszek do rodziców dzieci, które zgodnie z tradycją ochrzcił w Niedzielę Chrztu Pańskiego w kaplicy Sykstyńskiej – te proste gesty towarzyszą mi przez całe życie. Bo od nich zaczęło się to, co w życiu najważniejsze i najpiękniejsze – wędrówka z Bogiem ku wieczności. A ta wędrówka odbywa się bez większych wstrząsów także dzięki chrzestnej (już nieżyjącej), która bardzo często za mnie się modliła, a niejednokrotnie ofiarowywała też swoje cierpienia.

Od wielu lat sama jestem chrzestną. Za każdą z trzech moich chrześniaczek często się modlę. Tak rozumiem swoją rolę matki chrzestnej. Proszę Boga przede wszystkim o to, aby zawsze umiały odnaleźć drogę do Niego. Mogą czasem pobłądzić, zaniedbać wiarę i praktyki religijne – świat proponuje niezliczone ilości dróg i możliwości, a jedna atrakcyjniejsza od drugiej – a wtedy wytrwała modlitwa matki chrzestnej niech pomoże im wrócić na szlak, który prowadzi do Boga.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wiesława Dąbrowska-Macura Wiesława Dąbrowska-Macura Zastępca redaktora naczelnego, sekretarz redakcji „Gościa Niedzielnego”, doktor teologii. W „Gościu Niedzielnym” pracuje od 1992 roku, w większości na stanowisku sekretarza redakcji.