Pierwszym publicznym cudem, którego Jezus dokonał i który przygotował grunt pod Jego dalszą działalność, było przemienienie wody w wino na żydowskim weselu.
Pierwszym publicznym cudem, którego Jezus dokonał i który przygotował grunt pod Jego dalszą działalność, było przemienienie wody w wino na żydowskim weselu. Może budzić zdziwienie, dlaczego Maryja zwraca Jezusowi uwagę na brak wina. Wydaje się dziwne, że Matka zwraca się z tym problemem właśnie do Niego, a nie do gospodarza przyjęcia. Dlaczego Jezus odpowiada Matce, że nie nadeszła jeszcze Jego „godzina”? Co ma wspólnego brak wina z „godziną” Jezusa? Dlaczego wreszcie Jezus nagle zmienia zdanie i dokonuje cudu, rozwiązując problem braku wina? Wszystkie te zaskakujące epizody weselne zdają się wykraczać poza kłopoty logistyczne organizatorów przyjęcia z galilejskiej Kany. „Nie piją wina wśród pieśni” – pisał przed wiekami prorok Izajasz. „Na ulicach narzekanie na brak wina. Minęła wszelka radość, wesele uszło z ziemi” (Iz 24,9.11). Nadejście pomocy ze strony niebios będzie przypominało „ucztę mesjańską”. Przez tę ucztę Bóg „na zawsze zniszczy śmierć”, a grzechy wszystkich odkupionych zostaną zgładzone. Maryja nie prosi Jezusa o pierwszy lepszy cud. Prosi Go o to, by dał światu nadprzyrodzone wino zbawienia.
W opisie cudu podczas uczty weselnej zaskakuje nie tylko przemiana wody w wino, ale także ilość napoju. Jezus dokonuje czegoś o wiele większego niż zapewnienie wystarczającej ilości wina dla gości weselnych. Prosząc o napełnienie „sześciu kamiennych stągwi”, Jezus spodziewa się uzyskać od 480 do ponad 600 litrów wina. Jedną z oznak czasów zbawienia miała być wielka obfitość radości i pocieszenia. Podejmując się zapewnienia wina na weselu, Jezus zaczyna objawiać się nie tylko jako Mesjasz, ale także jako Oblubieniec. Zapewnienie poczęstunku weselnego było obowiązkiem pana młodego i jego rodziny. Tymczasem Maryja, zamiast zgłosić problem gospodarzom wesela, idzie do Jezusa. To też wyjaśnia, dlaczego starosta, jako odpowiedzialny za dostawy oraz czystość pokarmów i napojów podawanych gościom, zaskoczenia doskonałą jakością wina nie wyraża przed Jezusem, rzeczywistym sprawcą zdarzenia, ale przed panem młodym. Ponieważ to oblubieniec miał obowiązek zapewnić wino na ucztę, ale faktycznie uczynił to Jezus. Maryja nie prosi swego Syna o rozwiązanie kłopotliwej sytuacji, w jakiej znaleźli się Jej znajomi, lecz o to, by wypełnił On rolę pana młodego, czyli oblubieńca, ale już w kontekście całej ludzkości. „Znak, którego Jezus dokonał – napisała Adeline Fehribach – dowodzi, że zgadza się On na rolę mesjańskiego oblubieńca i w ten sposób wchodzi w rolę Jahwe, Oblubieńca Izraela”. Tam, w galilejskiej Kanie, rozpoczęła się najpiękniejsza historia miłosnego zbliżenia się Boga do ludzi. Swój kulminacyjny szczyt osiągnie ona w Wielki Piątek, gdy Chrystus na krzyżu jak na łożu miłości poślubi nas ze sobą na zawsze. Z niezwykłą finezją wyraził to w jednej ze swych katechez mistagogicznych św. Cyryl Jerozolimski: „W Kanie Galilejskiej przemienił Chrystus wodę w wino; czyż więc nie będziemy wierzyć, iż wino w Krew przemienił? Cudu tego dokonał na doczesnych godach; czyż więc nie przyjmiemy, iż tym bardziej synom duchowego łoża swe Ciało i Krew dał na pożywienie?”.
Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem