Norweska policja podała w niedzielę najnowszy bilans piątkowych ataków w Oslo i na wyspie Utoya. Zginęły w nich 92 osoby, a 97 zostało rannych. Kilka osób uznaje się za zaginione.
Anders Behring Breivik "przyznał się do podłożenia bomby oraz strzelaniny, ale nie przyznaje się do popełnienia przestępstwa" - powiedział szef policji Sveinung Sponheim na konferencji prasowej.
"Podczas przesłuchań mówił, że działał sam, ale policja musi to zweryfikować (...). Niektóre zeznania świadków z wyspy sprawiły, że nie jesteśmy pewni, czy napastnik był jeden, czy też było ich więcej" - powiedział Sponheim.
Dodał, że policja nie podejrzewa na razie nikogo innego o popełnienie największej zbrodni w Norwegii od czasu drugiej wojny światowej.
Również swojemu prawnikowi Breivik mówił, że działał w pojedynkę.
W sobotę norweskie media informowały, że kilku młodych ludzi, którzy przeżyli atak, jest przekonanych, iż sprawców strzelaniny mogło być więcej.
Według prawnika zatrzymanego, Breivik zaatakował norweskie społeczeństwo, by je zmienić. Mój klient chciał "zmienić społeczeństwo i jego zdaniem (by to zrobić) musiał zapoczątkować rewolucję" - opowiadał w niedzielę publicznemu nadawcy NRK adwokat Geir Lippestad. Prawnik dodał, że Breivik przez lata pisał manifest, w którym przedstawiał swoje poglądy.