Jeśli zapytamy katolików, jaka jest najważniejsza modlitwa maryjna, prawie na pewno odpowiedzą, że różaniec. To nieprawda.
Odkryjmy duchowość „Magnificat”, duchowość pielgrzymującej Matki Pana – zachęca wybitny mariolog o. prof. Celestyn Napiórkowski OFMConv z KUL.
Przed rozpoczęciem "sezonu" pielgrzymkowego na Jasną Górę franciszkanin stwierdza, że to piękne iść w pielgrzymce, żeby coś uprosić, ale ktoś, kto chce być „maksymalnie maryjny” powinien pielgrzymować w duchu „Magnificat” – radości, uwielbienia i dziękczynienia.
Publikujemy wypowiedź o. Napiórkowskiego dla KAI:
Siostry i bracia, którzy wyruszają w sierpniu na pielgrzymie szlaki, powinni spróbować wyobrazić sobie Maryję jako pątniczkę. W „Litanii Loretańskiej” nie ma takiego tytułu, a jednak pielgrzymowała i to nie raz.
Św. Łukasz w II rozdziale swojej Ewangelii napisał: „Rodzice Jego chodzili co roku do Jerozolimy na święto Paschy”, a więc Matka Boża i św. Józef regularnie pielgrzymowali na świętą Górę Pana, do najświętszego miejsca narodu wybranego – to była ich Jasna Góra. Trasa tych pielgrzymek od Nazaretu liczyła około 120 kilometrów.
Regularne pielgrzymki były stałym elementem ich duchowości, ich wiary i świadectwa wiary. Kobiety nie były zobowiązane do tych pielgrzymek, nie byli do nich zobowiązani także chłopcy do trzynastego roku życia. A jednak św. Łukasz zapisał, że rodzice Pana Jezusa co roku chodzili do Jerozolimy. Matka Pana Jezusa musiała wysoko cenić te pielgrzymki, skoro uczestniczyła w nich, choć nie musiała. Bardzo prawdopodobne, że chciała towarzyszyć św. Józefowi, swojemu mężowi. W taki sposób dawałaby świadectwo troski o więź małżeńską między nimi – pielgrzymowali oboje.
Innym interesującym szczegółem tych pielgrzymek jest fakt, że dwunastoletni Pan Jezus został w świątyni i zdumiewał dorosłych oraz kapłanów zadawanymi im pytaniami. Tymczasem chłopcy dwunastoletni nie mieli jeszcze obowiązku odbywania pielgrzymek do Jerozolimy. A więc Matka Boża i św. Józef brali Pana Jezusa na pielgrzymkowy szlak, choć Jezus nie miał jeszcze obowiązku pielgrzymowania. Matka Najświętsza pielgrzymowała z wyboru, nie z obowiązku. Pielgrzymowanie zatem to wyraz szczególnej pobożności Matki Najświętszej – wpisała je w swoją duchowość. I pielgrzymowali rodzinnie.
W książce ks. prof. Józefa Kudasiewicza „Matka Odkupiciela – medytacje biblijne” Autor rekonstruuje tamto pielgrzymowanie. „Pielgrzymi z sąsiadujących ze sobą wiosek zbierali się w oznaczonym miejscu. Wczesnym rankiem przewodnik podniesionym głosem wzywał pielgrzymów: «Wstańcie, wstąpmy na Syjon, do Pana Boga naszego» (Jer 31). Pątnicy ustawiając się w kolumnie odpowiadali pierwszym wersetem Psalmu 122: «Uradowałem się, gdy mi powiedziano: ‘Pójdziemy do domu Pańskiego’». Pielgrzymka winna być przede wszystkim radością dla wierzącego Izraelity, a nie tylko zmęczeniem i wyczerpaniem. Na czele kolumny pielgrzymów szedł muzyk, grający na flecie. Za nim prowadzono wołu, przeznaczonego na ofiarę w świątyni. Lud często niósł w koszach ofiary dla potrzeb kultu. Kiedy pielgrzymi dotarli do miasta, śpiewali drugą strofę Psalmu 122: «Już stoją nasze nogi w Twych bramach, Jeruzalem». A kiedy weszli na Świątynne Wzgórze, rozpoczynali śpiew Psalmu 50.: «Alleluja, chwalcie Boga w Jego świątyni, chwalcie Go na wzniosłym Jego nieboskłonie»”.
Ks. Kudasiewicz zauważa echa tych słów w „Magnificat”, bo też te słowa i doświadczenia grały w duszy Pątniczki z Nazaretu.
Druga pielgrzymka Matki Bożej prowadziła do Ain Karim, do sanktuarium św. Jana Chrzciciela. Przy Zwiastowaniu Anioł powiedział Maryi, że Elżbieta poczęła syna. Św. Łukasz zapisał w swojej Ewangelii, że wkrótce po Zwiastowaniu Matce Bożej o wcieleniu Słowa Bożego, Maryja z pośpiechem poszła w góry do Elżbiety i Zachariasza. Elżbieta była wówczas żywym sanktuarium Jana Chrzciciela. Maryja zatem pielgrzymowała do sanktuarium. Sama była zdumiewającym sanktuarium, nosiła w sobie Słowo Wcielone, Jezusa Chrystusa. Jedno żywe sanktuarium nawiedzało w Elżbiecie drugie żywe sanktuarium.