Pakiet pomocowy dla Grecji uspokoił rynki. W piątek zadowolenie z niego wyrażali unijni przywódcy w tym m.in. premier Donald Tusk. Minister finansów Jacek Rostowski ocenił, że przed strefą jest jednak jeszcze trudna droga do całkowitego uzdrowienia sytuacji.
Czwartkowy specjalny szczyt strefy euro w Brukseli zakończył się porozumieniem przywódców w sprawie pomocy dla Grecji. Nowa pomoc z publicznej kasy ma wynieść ok. 109 mld euro. Do tego dochodzi wkład sektora prywatnego w wysokości nawet ok. 50 mld euro. Ponadto obniżone do 3,5 proc. zostaną odsetki od pomocy udzielanej przez Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej. Korzystniejsze warunki pożyczek będą stosowane także do objętych programem pomocowym Irlandii i Portugalii.
Minister finansów Grecji Ewangelos Wenizelos oświadczył w piątek, że drugi plan pomocowy strefy euro dla jego kraju stanowi "wielkie odciążenie" dla greckiej gospodarki. Zapewnił przy tym, że grecki system bankowy jest "objęty poręczeniem i zabezpieczony" tym porozumieniem. "W gospodarce greckiej nastąpiło wielkie odciążenie" - oznajmił Wenizelos na konferencji prasowej w Atenach kilka godzin po ogłoszeniu przez strefę euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy nowego planu pomocowego dla Grecji.
Natomiast kanclerz Niemiec Angela Merkel stwierdziła w piątek, że ostatni szczyt strefy euro przyniósł "dobry i znaczący wynik", który pomoże uczynić UE mocniejszą, niż przed kryzysem. "Po wczorajszym szczycie strefy euro jesteśmy o krok dalej na tej drodze" - powiedziała Merkel na konferencji prasowej w Berlinie.
Jak wyjaśniła Merkel, celem rozwiązań przyjętych na szczycie było zainicjowanie "kontrolowanego procesu następujących po sobie kroków, aby dotrzeć do korzeni problemów Grecji". "Podjęliśmy te decyzje, bo wiemy, że naszym historycznym zadaniem jest ochrona euro - dodała. - Nie można sobie już wyobrazić UE bez euro".
Merkel wyraziła też przekonanie, że Grecja zrealizuje program oszczędnościowy i konieczne reformy, aby wyjść z kryzysu zadłużenia. "To wymaga wielkiego wysiłku. Na politykę gospodarczą w 50 procentach składa się psychologia. Nikomu nie pomoże powtarzanie, że się nie uda. Wierzę, że Grecji się powiedzie i jestem gotowa do pomocy" - dodała.
Komisarz UE ds. walutowych Olli Rehn oświadczył w piątek, że decyzje czwartkowego szczytu strefy euro ws. pomocy dla Grecji, a także ws. wsparcia Irlandii i Portugalii wyprowadzą euroland z burzy, w jakiej tkwił przez ostatnie kilka miesięcy. Zauważył jednocześnie, że wciąż jest wiele do zrobienia "we wszystkich zakątkach Europy, nim pewnie wyjdziemy ze wzburzonych wód, ale kierunek jest teraz jasny".
Premier Francji Francois Fillon powiedział w piątek, że program pomocy eurogrupy dla Grecji podniesie francuski dług publiczny o 15 miliardów euro. Dodał, że program "nie obciąży bezpośrednio francuskich finansów publicznych, ale będzie kosztował je pośrednio". Jak wyjaśnił, Francja zadeklarowała wspomnianą kwotę jako gwarancję pożyczki dla Grecji, udzielonej ze środków Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej.
Z planu pomocy dla Grecji zadowolony jest też premier Donald Tusk. Powiedział w piątek, że z satysfakcją przyjął decyzje podjęte na szczycie eurogrupy. Jak zauważył, rynki zareagowały na ten plan pozytywnie i uznały go za wiarygodny. Tusk podkreślił, że ważne jest ustalenie, iż plan stabilizujący będzie mógł być stosowany także wobec innych państw, jeśli taka potrzeba istnieje.
Wicepremier Waldemar Pawlak, który w piątek uczestniczył w Sopocie w posiedzeniu Rady ds. Konkurencyjności w gospodarce ocenił, że rozstrzygnięcia, które zapadły podczas szczytu eurogrupy, "mają bardziej systemowy charakter i pozwolą temu krajowi w sposób rynkowy poradzić sobie z zadłużeniem".
Minister finansów Jacek Rostowski ocenił w piątek, że porozumienie dotyczące Grecji to przełom, jeśli chodzi o kraje strefy euro. Zdaniem ministra przed strefą jest jednak jeszcze trudna droga do całkowitego uzdrowienia sytuacji. "Stworzono warunki, które pozwolą Grecji, Irlandii i Portugalii wyjść z pułapki zadłużenia" - wyjaśnił.
Jego zdaniem kraje strefy "przeszły z okresu egoizmów narodowych do okresu działań solidarnych". Rostowski podkreślił, że Polska od początku swojej prezydencji do tego nawoływała. Minister uważa, że porozumienie stworzyło "zręby systemu, które pozwolą strefie euro zabezpieczyć pozostałe kraje tej strefy przed podobnymi turbulencjami i problemami".
Minister odniósł się także do piątkowych zapowiedzi agencji Fitch, która poinformowała, że ogłosi "ograniczoną niewypłacalność" Grecji. "Ja się Fitcha nie boję" - odparł Rostowski. "W tej sytuacji, w której przygotowano mechanizmy, które zapewnią stabilność systemu bankowego Grecji i zapewnią Grecji, Portugalii i Irlandii wyjście z tej pułapki zadłużenia, agencje powiedzą swoje, bo muszą, ale nie spowoduje to paniki na rynku, bo wszyscy wiedzą, że sytuacja jest pod kontrolą" - dodał.
Zdaniem ministra uspokojenie na rynku jest dobre zarówno dla samej strefy euro, Europy, jak i Polski. "Nie obawiam się, aby rozwiązanie tych problemów miało wpłynąć negatywnie na kształt perspektywy finansowej Unii Europejskiej w latach 2014-2020. Pomysły, aby KE pomogła Grecji lepiej wykorzystywać środki unijne, będą się odbywały (...) głównie kosztem płatników netto, a nie innych krajów otrzymujących te fundusze" - zaznaczył.
Wskazał, że wpływ porozumienia na sytuację w Polsce widać na przykładzie spadającego kursu franka szwajcarskiego w relacji do złotego.
Szef Rady Gospodarczej przy premierze Jan Krzysztof Bielecki podkreślał w piątek wieczorem w TVN24, że decyzja o przyznaniu Grecji pomocy jest działaniem wyprzedzającym, a nie jak bywało w innych przypadkach - spóźnionym. Zwrócił uwagę, że ustalaniu pakietu towarzyszyły liczne konflikty, które wynikały z różnych interesów państw. Jego zdaniem, prawdopodobnie dlatego ustalenia te zapadły późno.
Analityk ekonomiczny Marek Zuber uważa, że pomoc dla Grecji oznacza dla banków mniejsze zyski, ale nie zachwieje to ich płynnością. Jego zdaniem plan oznacza kontrolowaną upadłość Grecji.
Przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich Ryszard Petru pakiet pomocowy dla Grecji ocenił, jako "twardą i mądrą decyzję ze strony przywódców europejskich".
Według głównego ekonomisty BCC prof. Stanisława Gomułki, decyzje uczestników szczytu znacząco zmniejszą koszt obsługi długu publicznego Grecji, Irlandii oraz Portugalii.
W opinii analityka TMS Brokers Bartosza Sawickiego, rozwiązania szczytu nie są rewolucyjne. "Tak naprawdę to zamiatanie problemu pod dywan. Decyzje mają w głównej mierze nie dopuścić do eskalacji kryzysu zadłużenia w największych krajach grupy PIIGS, czyli m.in. Hiszpanii i Włoszech" - powiedział.
Uzgodniony w czwartek trzyletni pakiet pomocy uspokoił rynki. W piątek po godz. 13 za euro trzeba było płacić 3,97 zł, a za szwajcarskiego franka 3,36 zł (w poniedziałek kosztował on nawet 3,54 zł).
Dziennik "Financial Times Deutschland" pisze o "małym przełomie" w walce z kryzysem zadłużenia w strefie euro. "Godne pochwały jest to, że po niemiecko-francuskim sporze w Brukseli doszło do porozumienia z konkretnymi decyzjami. Pani kanclerz może zaliczyć do swoich sukcesów udział prywatnych wierzycieli w pomocy dla Grecji, o co miesiącami walczyła" - ocenia piątkowy "FTD". Inny niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze, że "europejski kryzys zadłużenia został zahamowany na chwilę, ale nie rozwiązany".
Z kolei niemiecki dziennik "Handelsblatt" podał w piątek, że rząd Merkel i przedstawiciele gospodarki pracują nad "programem odbudowy" dla Grecji, by wspomóc to państwo w walce z kryzysem. Przygotowanie odpowiedniego planu - jak podała gazeta - zlecił minister gospodarki Niemiec Philipp Roesler.
W komentarzach francuskich powtarzają się słowa: "zryw Europy" oraz "upadek tabu". Według dziennika ekonomicznego "Les Echos", tym razem państwa eurogrupy wyszły poza rolę "zwykłych strażaków", gaszących grecki pożar, przyjmując dalekowzroczne rozwiązania. Według konserwatywnego "Le Figaro", ryzyko zarażenia greckim krachem innych państw eurogrupy zmusiła wreszcie przywódców do "odważnych" decyzji. Gazeta podkreśla, że pod naciskiem prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego niemiecka kanclerz ustąpiła w kluczowych spornych kwestiach, przede wszystkim w sprawie złagodzenia warunków spłaty greckiego długu.
Wicepremier i minister finansów Bułgarii Simeon Diankow powiedział jednak, że jego kraj "nie zgadza się na przystąpienie do strefy euro w jej obecnym stanie". Diankow oświadczył, że rząd w Sofii odkłada na nieokreślony czas negocjacje o wejściu do eurolandu. Jego zdaniem, najpierw powinna całkowicie wyjaśnić się sytuacja z kryzysem zadłużeniowym, w który wpadły słabsze gospodarki strefy euro.