Moje przybrane imię

Powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia. (Syr 48, 1)

Syr 48, 1-4. 9-11

Powstał Eliasz, prorok jak ogień, a słowo jego płonęło jak pochodnia. (Syr 48, 1)

Zdanie jak obraz z filmu. Ciśnie się w oczy ognista czerwień, czuć gorąc. Nie ma mowy o sielance. Jest kwestia życia i śmierci. Zresztą cała historia o Eliaszu, rozsiana po kilku biblijnych księgach, zasługuje na scenariusz dzieła na duży ekran. Jeśli prorok jest jak ogień, to jego słowo płonie jak pochodnia. To dość logiczne. Co znaczy być jak ogień? Odpowiedź ukryła się w imieniu. Eliasz (hebr. eliijahu) znaczy „Pan jest moim Bogiem”. Gdy te cztery słowa przylgną do myśli i serca, płoniemy. 
Imię człowieka to jego cichy towarzysz wszystkich chwil życia. I tych uroczystych, i tych prozaicznych, a czasem wstydliwych. Nie brzmi obco, nawet jeśli obcy ludzie też je noszą. Jestem w końcu tym, kim jestem, będąc w drodze i u celu, w bliskości najbliższych mi osób czy w kontakcie z nieznajomymi. Każdego dnia wypowiadam setki słów. Czy one płoną jak pochodnia, czy się ledwie tlą? Czy potrafię jeszcze rozświetlić komuś drogę, czy tylko błądzić razem z nim? To odpowiednie pytania na Adwentu. Ten czas, kiedy warto przybrać nowe imię: Eliasz, Pan jest moim Bogiem.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Piotr Sacha Piotr Sacha W I czytaniu Dziennikarz, sekretarz redakcji internetowej „Gościa Niedzielnego”. Jest absolwentem socjologii na Uniwersytecie Śląskim oraz dziennikarskich studiów podyplomowych w Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie. Były korespondent Katolickiej Agencji Informacyjnej w Katowicach. W „Gościu” od 2006 roku. Wieloletni redaktor „Małego Gościa Niedzielnego”.