Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Mt 1,20
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, on bowiem zbawi swój lud od jego grzechów».
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Mt 1,20
Święty Józef nazywany jest „synem Dawida”, czyli tym, który wywodzi się z rodu królewskiego. Jego przodkowie oczekiwali Mesjasza. On też czeka. Historycznie nie jest człowiekiem przypadkowym. Teologicznie natomiast to człowiek, który wchodzi w tajemnicę przyjścia Syna Bożego na świat i idzie z Nim w świat. Choć w pierwszym odruchu waha się, to jednak zostawia to, do czego się przyzwyczaił, i idzie za głosem Boga. Czytamy w Ewangelii, że anioł wita go, podobnie jak Maryję, słowami: „nie bój się”. Józef przyjmuje słowa anioła. Dzięki temu dzisiaj wprowadza nas w Boże Narodzenie. Mówi nam, żebyśmy zostawili wszystko, do czego się przyzwyczailiśmy. Zróbmy to. Pozwólmy Bogu, by wprowadził nas w przestrzeń miłości.
Judyta Syrek Ewangelia z komentarzem