W Watykanie ostrożne oczekiwanie w milczeniu na wynik wyborów w USA

Papież Franciszek mówił wcześniej, że oboje kandydaci są przeciwko życiu.

W Watykanie z ostrożnością i w milczeniu oczekiwane są wyniki wyborów prezydenckich w USA, od których zależeć będą dwustronne relacje. Wcześniej duże poruszenie wśród komentatorów wywołały słowa papieża Franciszka, który oświadczył, że oboje kandydatów jest "przeciwko życiu".

We wrześniu podczas konferencji prasowej w samolocie, w drodze powrotnej z Singapuru do Rzymu, papież został zapytany o to, jaką radę mógłby dać katolickiemu wyborcy, który musi wybierać między kandydatem popierającym aborcję a takim, który chciałby deportować miliony imigrantów.

Zarówno w pytaniu, jak i w odpowiedzi Franciszka nie padły nazwiska kandydatki Demokratów Kamali Harris- zwolenniczki aborcji i kandydata Republikanów Donalda Trumpa, który w czasie kampanii wyborczej stosuje ostrą retorykę przeciwko imigrantom.

Papież odpowiedział: "Obie te postawy są przeciwko życiu: zarówno ta, która odrzuca migrantów, jak i ta, który zabija dzieci. Obie są nie do zaakceptowania".

"Powiedzmy to jasno: uniemożliwianie migrantom pracy, brak gościnności wobec nich to grzech i to poważny"- oświadczył.

Franciszek stwierdził: "Brak troski o migrantów to grzech, także przeciwko życiu". Dodał też: "Dokonanie aborcji to zabicie człowieka".

"Kościół nie pozwala na aborcję, ponieważ to jest zabójstwo. To zabójstwo i musimy być tego świadomi. Odsyłanie migrantów, odmawianie im możliwości rozwoju i odbieranie im prawa do życia to coś strasznego. Usuwanie dziecka z łona matki to morderstwo, bo tam jest życie. I w tej kwestii musimy mówić jasno. Żadnego +ale+, obie te rzeczy są jednoznaczne"- ocenił papież.

Na pytanie, czy mogą istnieć okoliczności, w których moralnie dopuszczalne byłoby głosowanie na kandydata popierającego aborcję, odpowiedział: "W moralności politycznej zwykle mówi się, że niegłosowanie to coś złego. Trzeba głosować. Trzeba wybrać mniejsze zło. Kto nim jest? Ta pani czy ten pan? Nie wiem, każdy musi to rozważyć w swoim sumieniu i podjąć decyzję".

Słowa krytyki pod adresem obojga kandydatów wywołały falę komentarzy w wielu krajach, nie tylko w Stanach Zjednoczonych.

Historyk Kościoła, profesor teologii i religioznawstwa na Uniwersytecie Villanova w Pensylwanii, Massimo Faggioli, oświadczył: "Papież Franciszek z jednej strony rozczarował lewicowych katolików, którzy naiwnie mieli nadzieję na to, że poprze Kamalę Harris. Z drugiej strony wysłał komunikat do tych biskupów i katolików, którzy bardziej przychylnie patrzą na Donalda Trumpa".

"Faktem też jest, że ci biskupi i ci katolicy, którzy głosują na Trumpa już dawno przestali słuchać papieża Franciszka"- zaznaczył profesor Faggioli, cytowany przez Ansę.

"Są różne sposoby zachowania równego dystansu, a papież zrobił to używając mało dylomatycznego języka. Wystosował ważny przekaz w sprawie konieczności tego, by katoliccy wyborcy nie brali pod uwagę tylko jednej kwestii- aborcji czy imigracji, kiedy głosują" - dodał.

Faggioli odnotował, że słowa papieża o kandydatach, którzy są "przeciwko życiu" i wskazówka, by wybrać "mniejsze zło" zdecydowanie różnią się od jego wypowiedzi z kampanii w USA w 2016 roku, gdy zajął jasne stanowisko przeciwko kandydatowi Trumpowi i jego zapowiedzi budowy muru na granicy z Meksykiem. Wtedy Franciszek oznajmił: "Ktoś, kto myśli o budowaniu murów, a nie mostów, nie jest chrześcijaninem".

Metropolita Waszyngtonu kardynał Wilton Gregory oświadczył w październiku, gdy uczestniczył w synodzie biskupów w Watykanie, że katoliccy wyborcy nie powinni głosować kierując się tylko jedną kwestią. Nie można, jak powiedział portalowi "Crux", odizolować jej na przykład od sprawy "poniżania imigrantów".

Na kilka dni przed wyborami przewodniczący Konferencji Episkopatu USA arcybiskup Timothy Broglio powiedział we włoskiej telewizji, że amerykański Kościół czeka na prezydenta, który "będzie szanował prawa człowieka, godność osoby ludzkiej, wprowadzi politykę na rzecz ochrony najbiedniejszych i znajdzie rozwiązanie kwestii migrantów".

Wyjaśnił: "My jako amerykański Kościół zawsze mówiliśmy, że należy pomyśleć o prawie dotyczącym migrantów, które będzie sprawiedliwe. Musimy działać w tej sprawie. Tyle osób zmuszanych jest do przemieszczania się. Trzeba sprawić, by problem był rozwiązywany w ich krajach. Możemy coś zrobić".

Odnosząc się do kwestii aborcji podkreślił: "Nalegamy zawsze na godność osoby ludzkiej i godność życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Powiedzieliśmy, że to nasza główna troska. Szukamy zawsze rozwiązania, które będzie szanować życie".

Abp Broglio zapytany o to, na którego kandydata powinien głosować katolicki elektorat odparł: "To bardzo trudne. My jako Konferencja Episkopatu Stanów Zjednoczonych, ale także indywidualnie jako biskupi, nigdy nie dawaliśmy wskazówek w sprawie głosowania".

"Uważam, że każdy Amerykanin powinien iść zagłosować zgodnie ze swoim sumieniem, zobaczyć, co mówi oboje kandydatów i dokonać właściwego wyboru" - oświadczył arcybiskup Broglio.

Z Rzymu Sylwia Wysocka

« 1 »