"Założyciel nacjonalistycznej rozgłośni Radio Maryja ojciec Tadeusz Rydzyk znów wprowadza zamieszanie do polskiej polityki" - pisze w piątek z Warszawy niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
"Ostatnio był spokój wokół nacjonalistycznego Radia Maryja i jego dyrektora założyciela (...). Powołana pod naciskiem Watykanu rada, która miała zapobiec temu, by rozgłośnia znów uderzyła w ksenofobiczne i antysemickie tony, wydawała się dobrze funkcjonować. Jednak teraz Rydzyk i jego zwolennicy znów są na czołówkach gazet. Powrócili bowiem do polityki jako grupa szturmowa przywódcy opozycji Jarosława Kaczyńskiego, który światopoglądowo jest narodowym konserwatystą, ale gdy chodzi o politykę gospodarczą reprezentuje klasycznie socjaldemokratyczne stanowisko" - napisała w piątek "Sueddeutsche Zeitung".
Gazeta pisze o wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego podczas niedawnej pielgrzymki Radia Maryja do Częstochowy, a także o kontrowersjach wokół wypowiedzi ojca Rydzyka w Brukseli. Według korespondenta dziennika rządząca Platforma Obywatelska "wcale nie jest nieszczęśliwa z powodu otwartego mieszania się kłótliwego ojca do polityki". "Wprost przeciwnie. Uważa się, że sojusz Kaczyński-Rydzyk jest bez szans. Ostatnie wybory pokazały bowiem, że sukces odnoszą tylko te ugrupowania, które próbują zagospodarować polityczne centrum. Jeśli Kaczyński znów paktuje z Rydzykiem, oznacza to, że oddala się od centrum" - pisze "SZ".
W ocenie dziennika Rydzyk traktuje Kaczyńskiego niczym "syna marnotrawnego", bo cztery lata temu Kaczyńscy zerwali z Radiem Maryja, po ujawnieniu "tyrady" ojca Rydzyka, wygłoszonej podczas wykładu w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. O. Rydzyk mówił wówczas m.in., że czuje się oszukany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według tygodnika "Wprost" pod adresem żony prezydenta miały paść słowa: "Ty czarownico! Ja ci dam! Jak zabijać ludzi, to sama się podstaw pierwsza".
Podczas zeszłorocznych wyborów prezydenckich Jarosław Kaczyński próbował obejść się bez Radia Maryja i prezentował się jako umiarkowany polityk, stawiający na kompromis zamiast konfrontacji - pisze "SZ". Jednak po nieznacznej przegranej wyciągnął konsekwencje: "Usunął wszystkich wiodących polityków PiS, którzy chcieli zwrotu w kierunku centrum i powrócił do dawnej wojowniczej retoryki" - dodaje dziennik, zauważając, że według sondaży taktyka ta się nie opłaciła.(PAP)