O śmierci, która jest bramą życia, codziennym umieraniu i nadziei mówi ks. Andrzej Muszala.
Barbara Gruszka-Zych: Poświęcił Ksiądz śmierci książkę, a – jak pisał Czesław Miłosz – nie jest to temat odpowiedni „ani do ody, ani do elegii”.
ks. Andrzej Muszala: Owszem, choć – co jest dla mnie największą radością – już kilku jej czytelników zwierzyło mi się, że po lekturze przestali bać się śmierci. Pragnąłem poruszyć ten temat, ponieważ przez lata w Kościele traktowaliśmy śmierć instrumentalnie – jako ostatni „straszak” na ludzi: „Uważaj, żyj dobrze, zgodnie z przykazaniami, bo po drugiej stronie czeka cię sąd”. Jeszcze na początku ubiegłego wieku zdarzało się, że ludzie mdleli, a nawet umierali podczas rekolekcji, przerażeni wizją piekła, którą roztaczał przed nimi kaznodzieja. Takie podejście do śmierci uważam za uwłaczające. Śmierć ma wartość sama w sobie i nie jest tylko kresem życia.
Każdy z nas nieustannie w pewien sposób dotyka kresu życia, bo codziennie nasze ciało po trochu umiera.
W każdej minucie ginie kilkadziesiąt tysięcy komórek naszego ciała. Można rzec, że jest w nim zakodowane prawo umierania. Już w łonie matki zaczyna się proces starzenia i umierania pewnych komórek dziecka. Na przykład wykształcenie rogówki oka następuje w ósmym miesiącu życia prenatalnego, czyli zanim dziecko się urodzi. Jezus mówił: „Popatrzcie na lilie, na ptaki”. Można by powiedzieć: „Popatrzcie na wasze ciało i uczcie się, jak ma funkcjonować wasz duch – winniście stale umierać”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych Dziennikarka działu „Kultura”. W „Gościu” od 1988 r., reportażystka, poetka, pisarka, krytyk literacki. Należy m. innymi do: Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego. Wydała ponad dwadzieścia tomików wierszy. Opublikowała też zbiory reportaży oraz książki wspomnieniowe. Laureatka wielu prestiżowych nagród. Wybory jej wierszy zostały wydane po litewsku i rosyjsku w Kownie, Wilnie, Petersburgu i Petersburgu i Wilnie.