Dr Adam Domanasiewicz na co dzień jest chirurgiem transplantologiem, a w tegorocznej inscenizacji bitwy pod Grunwaldem odegra rolę księcia Witolda. Członkami bractw rycerskich, którzy co roku ściągają na pola pod Stębarkiem, są ludzie wykonujący różne profesje.
Są wśród nich m.in. nauczyciele, inżynierowie, biznesmeni, mechanicy samochodowi. W tym roku rolę księcia Witolda, który stanął z królem Jagiełłą przeciw Krzyżakom, powierzono ordynatorowi oddziału ratunkowego szpitala w Trzebnicy na Dolnym Ślasku, specjalizującego się w transplantacji rąk.
"Walka na polu bitwy i profesja lekarska mają wiele wspólnego. Przeciwnikiem lekarza jest choroba, która stanowi wyzwanie, więc przydaje się charakter wojownika" - ocenił chirurg. Wyznał, że do Grunwaldu oprócz uzbrojenia przywiózł także zestaw narzędzi chirurgicznych. "Czy się przydadzą? Oby nie" - dodaje.
Dr Domanasiewicz zainteresował się Grunwaldem 2 lata temu, przed wielkim jubileuszem 600-lecia bitwy. Wraz z grupą znajomych założyli Bractwo Drużyna Ormian rekonstruującego polskich Ormian z Podola. W obozie rycerskim Ormianie w tym roku dołączyli do chorągwi krakowskiej.
Z pochodzenia Ormianin, Domanasiewicz już rok temu przymierzał się do odtwarzania roli księcia Witolda i na próbach generalnych grał jego rolę. Ostatecznie jednak podczas inscenizacji tę postać odtworzył Litwin, a Domanasiewcz był jego adiutantem. W tym roku sam odegra rolę Witolda.
Do Grunwaldu przywiózł karacenę - łuskową zbroję, którą założy na bitwę. "Jest lepsza od zbroi płytowych, ponieważ z uwagi na swoją elastyczność jest odporniejsza na ciosy zadawane przez przeciwnika. Ma także kindżał, zakrzywiony nóż, który w walce był skuteczny, gdyż dosięgał przeciwnika niszcząc nawet kolczugę" - wyjaśnił.
Rycerstwo to nie jedyna pasja ordynatora. Od wielu lat uprawia jeździctwo w stylu western i - jak zauważa - umiejętność ta przyda mu się na polu bitwy. Wspina się także w wysokich górah. Był w Himalajach i Andach.