Jako żona i mama wciąż zmagam się z lękiem o zdrowie, bezpieczeństwo mych najbliższych, o to, czy podołamy finansowo, czy zrealizujemy swe zamierzenia.
W tym roku doświadczyłam dwukrotnie, że to, co dla mnie staje się najistotniejsze, w Bożej perspektywie takie nie jest. Kiedy w niedługim odstępie czasu byłam w szpitalu najpierw z młodszym, a później ze starszym synem, Pan Bóg upomniał się o właściwą hierarchię wartości.
Zrozumiałam, że tak naprawdę powinnam zadbać nade wszystko o życie naszych dusz. Życie moje i mych najbliższych, w zdrowiu czy chorobie, bogactwie czy ubóstwie, ma służyć królestwu Bożemu.
Doświadczamy z mężem, że im bardziej zaangażowani jesteśmy w sprawy Boże, tym bardziej Pan troszczy się o naszą codzienność. Im bardziej nasze życie jest „głupie” w oczach świata, tym szczęśliwsi jesteśmy w Bogu.
rozważa Monika Wieczorek-Bańka pedagog, żona Aleksandra, mama Nikodema i Benedykta