W regule założonego w Petersburgu zgromadzenia pisał: „Kto by przyjął jedno takie dzieciątko w imię moje, Mnie przyjmuje”. I tak żył.
Malutka Ania z Sambora widziała rzeczy, których nie powinna była zobaczyć. Była świadkiem egzekucji rodziców. Jej ojciec na chwilę przed rozstrzelaniem zawołał: „Uciekaj!”, a dziewczynka zaczęła biec, ile sił w nogach. Padł strzał, ale kula chybiła i nie drasnęła małej. Wystraszona załomotała do bram prowadzonego przez Franciszkanki Rodziny Maryi sierocińca i wykrztusiła do stojącej przy furcie siostry Celiny Anieli Kędzierskiej, przełożonej klasztoru: „Bądź moją matką, nie mam już rodziców!”.
Warszawski klasztor przylegał do muru getta. Odważne siostry, choć miały nóż na gardle (pomoc Żydom karano śmiercią), uratowały kilkaset dzieci o „niedobrym wyglądzie”. Nic dziwnego. Przecież już ich założyciel cytował w regule słowa Jezusa: „Kto by przyjął jedno takie dzieciątko w imię moje, Mnie przyjmuje”. Potraktowały te słowa dosłownie. Charyzmatem zakonu, założonego w Petersburgu przez Zygmunta Szczęsnego Felińskiego – beatyfikowanego przez Jana Pawła II w czasie ostatniej pielgrzymki do Polski w 2002 r., a kanonizowanego przez Benedykta XVI w 2009 r. – było ratowanie ubogich polskich dzieci w Imperium Rosyjskim.
Przyszedł na świat w uroczystość Wszystkich Świętych 1822 r. w Wojutynie na Wołyniu. Po studiach w Moskwie i Paryżu wstąpił do seminarium duchownego i w 1855 r. otrzymał w Petersburgu święcenia kapłańskie. Został ojcem duchownym w tamtejszym seminarium.
Widząc mnóstwo osieroconych i opuszczonych dzieci i starców, w 1857 r. założył Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi, któremu zlecił opiekę nad dziećmi oraz ludźmi chorymi i starymi. Jednym z zadań zgromadzenia było organizowanie szkół dla wiejskich dzieci. Dzieło rosło jak na drożdżach, bo ponad 40 lat po śmierci założyciela, w chwili wybuchu II wojny światowej, zgromadzenie liczyło aż 1120 sióstr modlących się w 160 domach zakonnych. Pracowały w 60 szkołach powszechnych, 58 ochronkach, 44 sierocińcach, 20 internatach, 17 zakładach opiekuńczych, 14 szpitalach i w 80 wiejskich przychodniach.
W 1862 r. Zygmunt Szczęsny Feliński został mianowany przez papieża Piusa IX arcybiskupem metropolitą warszawskim. Zreformował seminarium i Akademię Duchowną w Warszawie, założył schronisko dla ubogich dzieci i upowszechnił swe ukochane nabożeństwo majowe. Służył warszawskiemu Kościołowi niespełna półtora roku, ponieważ po wybuchu powstania styczniowego i krwawych carskich represjach pisał do Aleksandra II: „Uczyń z Polski naród niepodległy (…). Więcej jest prawdziwej wielkości w przebaczeniu cofającym się przed rzezią niźli w zwycięstwie, wyludniającym kraj cały”. Władze carskie zareagowały, zsyłając go w głąb Rosji. W archidiecezji po zesłaniu arcybiskupa wprowadzono żałobę – zamilkły organy, dzwony i śpiewy.
Osiadł na dwie dekady w Jarosławiu nad Wołgą. Zastał tam kilkuset katolików, którym z oddaniem służył. Ponieważ zakazano mu powrotu do jego archidiecezji, po zakończeniu zesłania zamieszkał we wsi Dźwiniaczka. Zmarł w pałacu arcybiskupim w Krakowie 17 września 1895 r., a jego pogrzeb stał się wielką patriotyczną manifestacją.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.