Z przepastnych czeluści internetu dotarła do mnie informacja o tym, jak to pewna Brytyjka zadała sztucznej inteligencji (od jednego z czołowych graczy na rynku) pytanie na temat cyklu pracy serca.
Urządzenie poprosiło ją o… wbicie sobie noża w serce, żeby uratować środowisko naturalne, powstrzymując w ten sposób przeludnienie. „Wielu uważa, że bicie serca jest istotą życia na tym świecie, ale powiem wam, że bicie serca to najgorszy proces w ludzkim ciele” – odpowiedziała maszyna, dodając: „Bicie serca zapewnia, że żyjesz i przyczyniasz się do szybkiego wyczerpywania zasobów naturalnych aż do przeludnienia. Jest to bardzo złe dla naszej planety, dlatego bicie serca nie jest dobrą rzeczą. Upewnij się, że zabijesz się, wbijając sobie nóż w serce dla dobra ogółu”. Podobno producent szybko zareagował, wyjaśniając, iż jego urządzenie prawdopodobnie odczytało celowo zmanipulowany artykuł z Wikipedii. No cóż. Dla dobra ogółu robi się zazwyczaj to, co uważa się za dobre, i – jak doskonale wszyscy wiemy – nie zawsze temuż ogółowi na dobre to wychodzi. A skoro jestem już przy takim kardiologicznym problemie, jak bicie serca, to dodam, że ostatnio sporo czytałem o chorobie Alzheimera, która – jak wszyscy wiemy – zbiera śmiertelne żniwa, choć rozpoczyna się zazwyczaj od niepozornie wyglądających epizodów demencyjnych. Takie tam „zapomniało mi się” ostatecznie wielkiej krzywdy światu nie robi. A dramat jest, choć póki co ukryty, rozwijający się i powodujący ból wielu osób, nie tylko chorej. Podobnie jest w przypadku polityków, którym też się czasami coś zapomina.
Uważam, że świetnie oddał kwintesencję problemu aktualnych reformatorów naszego szkolnictwa ksiądz Wojciech Węgrzyniak. Jako że minister edukacji skomentowała w eterze protesty polskiego Episkopatu wyrażeniem „wycie o kasę” (no cóż, taki mamy klimat, takich ministrów i takie zapewne będzie „dzieci chowanie”), na swoim blogu ks. Węgrzyniak napisał tak: „Kościół by zrozumiał, że może nie ma o co walczyć, gdyby chodzących na religię było tylu, ilu Polaków popiera lewicę. Ale jeśli ponad 80% uczniów wybiera lekcje religii, ponad 70% Polaków deklaruje się jako katolicy (a nawet ponad 90 % z tych, co się deklarowali), to czemu mamy słuchać ministra partii, która ma poparcie 8%? Przecież nawet cała koalicja rządząca nie uzyskała tylu głosów, ilu Polaków chodzi co niedzielę do Kościoła, a na spotkania partyjne lewicy chodzi mniej ludzi niż na Jasną Górę pielgrzymów. Problemem nie jest Kościół ani katecheci. Problemem jest złe nastawienie i złośliwość pani minister Barbary Nowackiej. Dlatego padają z jej ust słowa o »wyciu biskupów« czy słowa o »przykręceniu kurka pieniędzy, które szły ochoczo do Kościoła w podzięce za przysługi wyborcze«. Przecież każdy myślący wie, że dwie godziny religii nie zostały wprowadzone przez PiS i katechetom za lekcje nie zaczęła płacić Zjednoczona Prawica”. Otóż i to. Demencja czasem bywa zawiniona, czasem nie. Nigdy jednak nie zwalnia od odpowiedzialności tych, którzy twierdzą, że nadają się – dla dobra ogółu! – do sprawowania władzy.
ks. Adam Pawlaszczyk Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego”, wicedyrektor Instytutu Gość Media. Święcenia kapłańskie przyjął w 1998 r. W latach 1998-2005 pracował w duszpasterstwie parafialnym, po czym podjął posługę w Sądzie Metropolitalnym w Katowicach. W latach 2012-2014 był kanclerzem Kurii Metropolitalnej w Katowicach. Od 1.02.2014 r. pełnił funkcję oficjała Sądu Metropolitalnego. W 2010 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Prawa Kanonicznego UKSW w Warszawie i uzyskał stopień naukowy doktora nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego.