Rząd premiera Donalda Tuska okłamywał i wprowadzał w błąd opinię publiczną co do wielu aspektów katastrofy smoleńskiej - przekonywał w czwartek Antoni Macierewicz podczas prezentacji drugiej części "białej księgi" dotyczącej katastrofy.
Jak powiedział Macierewicz, rząd utajnił przed opinią publiczną m.in. ustalenia narady prokuratorów polskich i rosyjskich z 10 kwietnia co do godziny katastrofy. "Polska i międzynarodowa opinia publiczna była przez miesiąc upewniana, że do tragedii doszło o godz. 8.56 (czasu polskiego)/ 10.56 (czasu rosyjskiego). O tym, że to nie była prawda rząd pana Donalda Tuska wiedział już w nocy z 10 na 11 kwietnia" - mówił.
Jak zaznaczył, zespół parlamentarny ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej dysponuje zapisem narady prokuratorów polskich i rosyjskich z 10 kwietnia 2010 r., z którego wynika, że polska strona została tego dnia poinformowana, iż do katastrofy doszło o godz. 8.41 czasu polskiego, czyli 10.41 czasu rosyjskiego.
Według autorów "białej księgi", przedstawiciele rządu kłamali także co do konieczności wyboru konwencji chicagowskiej. "Byliśmy zapewniani, że konwencja chicagowska została wybrana ze względu na brak czasu, na konieczność natychmiastowej decyzji, na konieczność natychmiastowego rozstrzygnięcia. Prawda jest inna" - przekonywał Macierewicz.
Jak mówił, przez pierwsze trzy dni po tragedii postępowano zgodnie z porozumieniem polsko-rosyjskim z 1993 r. w sprawie ruchu samolotów wojskowych i wspólnego wyjaśniania katastrof. Następnie od tego odstąpiono co, jego zdaniem, spowodowało, że wyjaśnienie katastrofy przebiegało "pod dyktat rosyjski".
"To dlatego nie można się po dzień dzisiejszy od raportu MAK odwołać; to dlatego premier Donald Tusk, obiecujący natychmiast po raporcie MAK jakieś negocjacje, sprostowania, apelacje, próby porozumienia, jest bezradny, bo zgodził się na dyktat, oddając los, pamięć i życie elity polskiej w ręce pana płk. premiera Putina" - oświadczył Macierewicz.
"Biała księga" stwierdza też, że przedstawiciele rządu oraz sam premier Tusk kłamali także na temat "rzekomo znakomitej współpracy z Rosją". Jak mówił Macierewicz, Rosjanie byli bardzo otwarci na współpracę z Polską dopóki nie uzyskali tego do czego dążyli, czyli rezygnacji z porozumienia z 1993 r. "W momencie, kiedy to uzyskali, zerwali współpracę i o tym systematycznie premier Donald Tusk przez polskich przedstawicieli był informowany" - powiedział.
Rząd kłamał też - stwierdzają autorzy "białej księgi" - na temat "rzekomo starannego przeszukania miejsca katastrofy". "W miesiąc po tragedii znajdowano tam jeszcze nie tylko szczątki samolotu, ale także szczątki ofiar. Relacje i zdjęcia z tego straszliwego momentu obiegły całą polską prasę i w związku z tym wiarygodność deklaracji pani minister Kopacz została sfalsyfikowana w sposób bezsporny" - ocenił Macierewicz.
Jak dodał, "warto przypomnieć, że jeszcze w październiku 2010 r. wśród 5 tys. szczątków samolotu znalezionych przez polskich archeologów (na miejscu katastrofy) było także ponad kilkaset szczątków ofiar" .
Ponadto zgodnie z "białą księgą", "przedstawiciele rządu premiera Donalda Tuska kłamliwie zniesławiali oficerów, ofiary katastrofy". "Brak obrony honoru gen. Błasika, kpt. Protasiuka, całej załogi polskiej, która z poświęceniem i zgodnie z najlepszymi możliwościami i heroicznie ratowała polski samolot" jest, zdaniem Macierewicza, "być może najbardziej ponurym aspektem działania rządu w sprawie katastrofy".
"Biała księga" stwierdza też, że rząd utajnił przed opinią publiczną posiadane dowody odpowiedzialności rosyjskiej, a w szczególności rozmowy kontrolerów z wieży w Smoleńsku z centralą w Moskwie i między sobą.