Wrażliwość Świętego Oficjum jest dużo większa niż wrażliwość katolickich feministek.
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny to dogmat, który wynika z faktu wcielenia przedwiecznego Logosu i Jego przyjścia przez łono kobiety. Jak powiedział pewien ksiądz: „Klękam przed takim projektem!”. Niektórzy jednak zamiast klękać, tworzą i promują dzieła takie jak rzeźba eksponowana niedawno w katedrze w Linzu. Nie pierwszy raz Maryja została przedstawiona przez artystę w momencie porodu, jednak po raz pierwszy pracę taką pokazano w ramach wystawy kościelnej, z błogosławieństwem władz diecezji. Ksiądz Johann Hintermaier, wikariusz biskupi ds. edukacji, sztuki i kultury, po zniszczeniu tej rzeźby przez nieznanego sprawcę oświadczył: „Byliśmy świadomi, że tą instalacją sprowokujemy także dyskusje. Jeśli uraziliśmy tym uczucia religijne ludzi, jest nam przykro, ale potępiam w najostrzejszych słowach ten brutalny akt zniszczenia i odmowy dialogu, a także atak na wolność sztuki”. A zatem autorzy wystawy najpierw świadomie prowokują wiernych, a potem stojący za nią ksiądz „potępia” odpowiedź na tę raniącą prowokację. I taki kapłan jest odpowiedzialny w decyzji nie tylko za kulturę, ale również za edukację...
Zdaniem jednej z inicjatorek ekspozycji większość wizerunków Maryi stworzyli mężczyźni, dlatego ikonografia Matki Boga służyła dotąd patriarchalnym interesom. Według tego sposobu myślenia dzieła przedstawiające Maryję w sposób godny są wyrazem opresjonowania kobiet, natomiast rzeźba nielicząca się z intymnością Maryi miałaby nieść kobietom jakieś wyzwolenie. Można zadać pytania: kto tutaj instrumentalizuje Maryję? Komu brakuje wrażliwości? Kiedy w latach pięćdziesiątych teologowie zbyt szczegółowo zastanawiali się nad kwestią zachowania dziewictwa Maryi w trakcie porodu, Święte Oficjum, obecnie Dykasteria Nauki Wiary, wystosowało dokument, który miał ostudzić ich zapędy. Pisali, że w publikacjach teologicznych nie tylko porusza się ten temat „z naruszeniem tradycji doktrynalnej Kościoła oraz pobożnego odczucia wiernych”, ale także „z pożałowania godną brutalnością”. Wrażliwość Świętego Oficjum jest, jak widać, dużo większa niż wrażliwość katolickich feministek.