Tekst Cezarego Gmyza w „Uważam Rze” (nr 19/2011) nie poszerza wiedzy na temat kontaktów śp. abp. Józefa Życińskiego z SB. Wiele zaś w nim insynuacji, stygmatyzujących zmarłego metropolitę.
Dla abp. Życińskiego sprawa ujawnienia wszystkich okoliczności swoich kontaktów z SB stała się ważna, zanim w styczniu 2007 r. „Dziennik” opublikował tekst pt. „Czego boi się Filozof”, jednoznacznie sugerujący, że abp Józef Życiński był nie tylko filozofem z powołania i akademickiego stażu, ale i tajnym współpracownikiem, któremu bezpieka nadała taki pseudonim operacyjny.
Nie bał się prawdy
Plotki na temat rejestracji abp. Życińskiego jako tajnego współpracownika SB po raz pierwszy pojawiły się wiosną 2006 r. Dotarły także do arcybiskupa, dlatego 29 czerwca 2006 r. spotkał się ze mną, a następnie na piśmie poprosił o przeprowadzenie kwerendy archiwalnej oraz opublikowanie wyników tych badań na łamach jednego z czasopism IPN. Zaakceptował także moją propozycję, aby w badaniach wziął udział dr Piotr Gontarczyk, jeden z najlepszych w Polsce specjalistów w zakresie wiedzy na temat dokumentów wytworzonych przez organa bezpieczeństwa PRL.
Dr Gontarczyk jesienią 2006 r. rozpoczął wraz ze mną kwerendę. Zapraszając go do współpracy, miałem na uwadze nie tylko pomoc świetnego fachowca, ale także kogoś, kto nie mógł być posądzany o stosowanie taryfy ulgowej przy interpretacji znalezionych dokumentów. Przypomnę, że w tym czasie toczyła się gorąca dyskusja na temat książki Gontarczyka i Cenckiewicza „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, wydanej przez IPN. Abp Życiński był jej głośnym przeciwnikiem. Zdarzyło mu się w chwili zacietrzewienia powiedzieć kilka ostrych słów pod adresem jej autorów. W sporze pomiędzy zwolennikami (także krytycznymi) tej publikacji a jej przeciwnikami zdecydowanie stałem po stronie tych pierwszych. Dr Gontarczyk musiał więc być dla abp. Życińskiego symbolem wszystkiego, co zwalczał z polemiczną pasją. Piszę o tym, aby podkreślić wagę jego decyzji akceptującej moją propozycję.
Badania przerwałem na początku stycznia 2007 r., kiedy powstała Komisja Historyczna przy Episkopacie Polski. Uznałem, że lepiej będzie, jeśli w tej sprawie głos zabierze oficjalne kościelne gremium. Do sprawy z dr. Gontarczykiem powróciliśmy w 2009 r., gdy został odnaleziony dokument o rozpracowaniu środowiska wydającego pismo „Tumult”.
Zapisy z ewidencji
Problem z oceną dokumentacji, jaka ocalała na temat kontaktów ks. Józefa Życińskiego z SB, wynika z faktu, że wszystkie akta sprawy TW „Filozof” zostały zniszczone w styczniu 1990 r. Pomijając akta jednoznacznie świadczące o tym, że ks. Życiński, podobnie jak każdy inny kapłan w Polsce, był rozpracowywany przez pion IV Służby Bezpieczeństwa, dokumentów wskazujących na to, że przez organa bezpieczeństwa PRL był traktowany jako osobowe źródło informacji jest zaledwie kilka. Wszystkie mają charakter sprawozdawczo-ewidencyjny. Wiadomo, że jego rejestrację jako TW poprzedził okres wstępnego rozpracowania. Na karcie personalnej EO-4-1/74 pod datą 3 maja 1980 r. zapisano, że materiały z Wydziału C w Katowicach nr I-16567/K dotyczące Józefa Życińskiego kwalifikowały go jako kandydata na tajnego współpracownika.
Rejestracja ks. Życińskiego jako tajnego współpracownika o pseudonimie „Filozof” i numerze rejestracyjnym Cz – 1263, nastąpiła 14 listopada 1977 r. i dokonał jej ppłk Alojzy Perliceusz, naczelnik Wydziału IV w Częstochowie. Na karcie personalnej, która stanowiła podstawę do wpisania ks. Życińskiego do wykazu „tajnych współpracowników i kontaktów operacyjnych” z 1979 r. napisano, że „Filozof” został pozyskany na zasadzie dobrowolności w celu wykorzystania go do sprawy „Żak”. Taki kryptonim miało rozpracowanie Częstochowskiego Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie. Osobą odpowiadającą za kontakty z „Filozofem” był kpt. Stanisław Boczek, kierownik Sekcji I Wydziału IV KW MO w Częstochowie, który prowadził go w latach 1978–1984, a następnie przekazał por. Zbigniewowi Kalocie, co zostało odnotowane na karcie personalnej EO-4-1/74.
Pseudonim „Filozof” pojawia się także w dokumentacji lokalu kontaktowego o kryptonimie „Wanda”, znajdującego się przy ul. Józefitów 15/7 w Krakowie, który był wykorzystywany przez pion IV w Częstochowie. Istnieje jeszcze jeden, w moim przekonaniu szczególnie ważny dla tej sprawy dokument, który odnalazł dr Gontarczyk, a mianowicie spis agentury „pozostającej na kontakcie Wydziału IV KW MO w Częstochowie”, możliwej do wykorzystania w trakcie „zabezpieczenia operacyjnego wizyty papieża w Częstochowie” w 1979 r. w ramach akcji „Lato 1979”. Wymieniany jest tam pseudonim „Filozof” oraz nazwisko oficera prowadzącego Boczek, nie ulega więc wątpliwości, że chodzi o osobę ks. Życińskiego.
Andrzej Grajewski