Kard. Nycz ofiarą technologii deepfake. Za jej pomocą zaciera się granica między prawdą a fałszem

“Nazywam się Kazimierz Nycz i od 20 lat mam problemy z kolanami” – to deepfake, który od dłuższego czasu krąży w mediach społecznościowych. W “reklamie” wykorzystano wizerunek kard. Kazimierza Nycza, który rzekomo zachwala sposoby leczenia osteochondrozy, choroby stawów. Mimo że Archidiecezja Warszawska już dwa tygodnie temu przestrzegała przed fałszywą reklamą, to nadal pojawiały się sygnały o tym, że osoby starsze dopytywały, czy kardynał rzeczywiście stosował ten specyfik. Teraz w specjalnie przygotowanym nagraniu Archidiecezja Warszawska przestrzega przed oszustwem.

Za pomocą deepfake zaciera się granica między prawdą a fałszem. To nie pierwszy taki przypadek. Jeszcze parę lat temu oszustwom mogły podlegać tylko zdjęcia. Najpierw w programach graficznych, później z użyciem sztucznej inteligencji dało się stworzyć bardzo wiarygodny fotomontaż. Już to było niebezpieczne – niewiele trzeba było, żeby twarz dowolnej osoby wmontować w zdjęcie pornograficzne czy próbować udowodnić, że miała kontakty z podejrzanymi osobami. Dziś technologia poszła znacznie dalej. Pojawiły się filmy deepfake, które wykorzystują algorytmy sztucznej inteligencji oraz obróbkę komputerową, co pozwala na łączenie obrazów ludzkiej twarzy. Tak powstałe nagranie jest bardzo realistyczne, na pierwszy rzut oka nie do odróżnienia od oryginału. Dołączony do tego dźwięk, który – również dzięki sztucznej inteligencji – brzmi dokładnie jak głos danej osoby, powoduje, że filmy te mogą pociągać za sobą duże zagrożenie. Nazwa deepfake pochodzi połączenia od dwóch słów: „deep learning” (technika sztucznej inteligencji określana jako głębokie uczenie) oraz „fake”, czyli fałszywy. Deepfake opiera się na technologii tzw. generatywnych sieci neuronowych (GAN), które uczą się naśladować istniejące treści na podstawie dostępnych danych.