Kult chciejstwa

Każdy może chcieć – ale nie każdy musi mieć.

Niedziele bez handlu miały przynieść gospodarce katastrofę, a jakoś nie przyniosły. Miały spowodować bunt społeczny, a nie spowodowały. Choć przed zniesieniem niedzielnego handlu pełno było w mediach straszenia i jęków ludzi, którzy „naprawdę nie mogą robić zakupów poza niedzielą”, okazało się, że po zniesieniu jakoś sobie radzą. No chyba że umarli z głodu i dlatego przestali się skarżyć.

Tak czy owak zmiana przeszła bez żadnych hałasów, za to niedziela nabrała właściwego sobie charakteru, czyli charakteru dnia świątecznego, w którym ludzie skupiają się na wypoczynku i na relacjach rodzinnych oraz przyjacielskich.

– Jakie to dobre! – zachwycała się znajoma Ukrainka, gdy dwa lata temu uciekła do nas przed wojną. – Ja pracowałam w sklepie i w niedzielę miałam najmniej czasu dla rodziny – powiedziała z uznaniem dla naszego systemu.

To zresztą nie tylko nasz system, bo niedziele bez handlu mają także kraje, w które nasza obecna władza jest wpatrzona jak pies w swojego pana. A jednak ktoś znowu u nas wymyślił, żeby to zmienić. Oficjalnie stoi za tym partia Hołowni, choć po europejskich wyborach należałoby raczej powiedzieć, że leży. To Polska 2050 złożyła projekt nowelizacji ustawy o niedzielnym handlu, ale ochoczo popiera go też Koalicja Obywatelska. „Przywrócimy handel w niedziele” – oznajmiła poseł KO Klaudia Jachira, po czym zagrzmiała: „Dosyć tego! Przywrócimy handel w niedziele właśnie z troski dla wszystkich Polek i Polaków, którzy tego chcą”. Następnie wzniosła się na szczyty argumentacji: „Bo z handlową niedzielą jest trochę jak z aborcją – nie lubisz handlowych niedziel, to nie chodź do sklepu, ale nie zabraniaj innym” – kontynuowała.

Porównanie handlu w niedzielę do aborcji, choć horrendalne, pokazuje, jak bardzo rozwija się w naszej kulturze kult chciejstwa. Musisz mieć prawo do tego, czego chcesz, bez względu na cenę. To takie myślenie doprowadziło do tego, że ludzi zabija się na życzenie już nie tylko przed urodzeniem, ale coraz częściej i z powodu starości, choroby, smutku czy zniechęcenia życiem. Handel niedzielny przy tym to drobiazg, ale gdy ktoś nie szanuje cudzego życia, to i nie dziwota, że nie szanuje cudzego czasu.

Co to w ogóle za argument, że niektórzy chcą? Skoro decyduje czyjaś chęć, to dlaczego nie pozwolić w niedzielę jeździć po drogach tirom? Czemu nie zezwolić na niedzielną pracę firmom budowlanym, dlaczego nie wypuścić na ulice śmieciarek, dlaczego w ogóle nie uwolnić niedzielnej przedsiębiorczości? Do wszystkiego znajdą się przecież „Polki i Polacy”, którym się to spodoba. A reszta? Z czasem ludzie do wszystkiego się przyzwyczają. I tylko będą się dziwić, dlaczego tak dramatycznie zanikły więzi rodzinne, czemu wszyscy są tacy zabiegani i mimo taaaakiej oferty – ciężko sfrustrowani.


Pomyliliście kraje? Tu jest Polska!

Politycy Lewicy, nie mogąc przywrócić swobody wykonywania aborcji, próbują doprowadzić do tego, żeby nie było karane jej przeprowadzanie albo pomoc w tej zbrodni. Dążą do zmiany w brzmieniu art. 152 Kodeksu karnego, który przewiduje obecnie za taki czyn karę do trzech lat więzienia. Taka sama kara grozi komuś, kto pomaga w zabijaniu dziecka z naruszeniem przepisów ustawy albo kto nakłania kobiety do aborcji. Jeśli aborcja została przeprowadzona na dziecku, które miałoby już zdolność do życia poza organizmem matki, kara wzrasta do ośmiu lat więzienia. Lewica chce zmiany zapisów ustawy. W wersji proponowanej przez polityków tej partii nowy zapis brzmiałby: „Nie popełnia przestępstwa, kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę, jeżeli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni”. Nie podlegać karze miałby też ktoś, „kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę, jeżeli badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu”. Uzasadnienie projektu zawiera stwierdzenie, że proponowane zmiany „mają przynajmniej częściowo zapewnić realizację zasad w życiu społecznym wynikających z konstytucji”. A o jakież to zasady tu chodzi? Autorzy z Lewicy mówią o prawie do samostanowienia i ochrony zdrowia. Coś im się chyba pomyliło – prawdopodobnie myśleli o konstytucji francuskiej. Halo, pobudka! Tu Polska! Tu konstytucja chroni życie! 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Franciszek Kucharczak Franciszek Kucharczak Dziennikarz działu „Kościół”, teolog i historyk Kościoła, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wieloletni redaktor i grafik „Małego Gościa Niedzielnego” (autor m.in. rubryki „Franek fałszerz” i „Mędrzec dyżurny”), obecnie współpracownik tego miesięcznika. Autor „Tabliczki sumienia” – cotygodniowego felietonu publikowanego w „Gościu Niedzielnym”. Autor książki „Tabliczka sumienia”, współautor książki „Bóg lubi tych, którzy walczą ” i książki-wywiadu z Markiem Jurkiem „Dysydent w państwie POPiS”.