Skończymy jak Rzym, przyjdą barbarzyńscy, przyjdą muzułmanie i Europa upadnie - powiedział Jarosław Gowin w Radiu ZET.
Poseł PO odniósł się do pomysłów, zakładających legalizację związków partnerskich, w tym homoseksualnych i adopcję przez nich dzieci.
Przyznał, że w projekcie ustawy, zgłoszonym przez SLD nie ma zapisu o możliwości adopcji dzieci przez osoby homoseksualne, ale jest to pierwszy krok do tego. - Nikt z inicjatorów SLD nie mówi o adopcji przez pary homoseksualne, ale mówi pan Legierski (działacz gejowski), który mówi, że ustawa o związkach partnerskich to pierwszy krok do pełnej adopcji przez pary homoseksualne - powiedział Gowin, który jest przeciwny takiemu rozwiązaniu. Dodał, że ma znajomych homoseksualistów, którzy nie myślą o adopcji dzieci. - Ale jest Europejski Trybunał Sprawiedliwości, który rozpatruje to tak, że pary homoseksualne mogą adoptować dzieci i może być tak, że takie rozwiązanie zostanie nam narzucone - podkreślił poseł.
Jego zdaniem, ustawa o związkach nie zostanie uchwalona. na to wskazują przynajmniej jego rozmowy z kolegami - posłami PO. - Ewentualnie wrócimy do tego po wyborach - dodał.
Zwrócił przy tym uwagę, że już teraz osoby homoseksualne przepisywać swój majątek na siebie nawzajem.
Podkreślił przy tym różnice między związkiem partnerskim a małżeństwem kobiety i mężczyzny. - Małżeństwo jest bardzo ważną komórką społeczną, służy reprodukcji i wychowywaniu potomstwa, to służy przetrwaniu. Społeczeństwo powinno się troszczyć o swoją przyszłość i wychowywanie dzieci – argumentował polityk PO. Podkreślił, że jest to konieczne, w bo w Europie jest coraz mniejsza dzietność. Skutki tego mogą być opłakane. - Skończymy jak Rzym, przyjdą barbarzyńcy, przyjdą muzułmanie i Europa upadnie - powiedział Gowin, zaznaczając, że nie jest przeciwny żadnym grupom narodowym czy religijnym.
Odnosząc się do wypowiedzi premiera Donalda Tuska („nie będziemy klękać przed księżmi”), poseł PO stwierdził: - Nie wiem, o co chodzi z klękaniem przed księżmi, ja nigdy nie klękałem przed nimi. Potrzebujemy ich jako partnerów, a nie jako święte bożki. Nie dostrzegłem, żeby ktoś w PO wykazywał jakąś uległość wobec kościoła instytucjonalnego.
Gowin przyznał, że po tych słowach premiera wielu księży sympatyzujących z PO poczuło jakiś dyskomfort. Zauważył, że „wszyscy w Polsce jesteśmy zwolennikami rozdziału Kościoła od państwa”. Może to być jednak separacja w stylu francuskim, ostrym, gdzie Kościół jest nieobecny w życiu publicznym, ale może to także być model obecny w Polsce, wypracowany m.in. przez Tadeusza Mazowieckiego, Jerzego Turowicza i ks. Józefa Tischnera. - To przyjazny rozdział Kościoła i państwa - powiedział Gowin.
jd, onet.pl