Stan psychiczny Polaków dramatycznie się pogarsza, ale na szczęście wzrasta liczba studentów psychologii. Tylko czy rzeczywiście „na szczęście”, skoro na 140 wniosków dotyczących otwarcia tego kierunku 93 uzyskało negatywną opinię Polskiej Komisji Akredytacyjnej?
07.06.2024 10:03 GOSC.PL
Pogarsza się zdrowie psychiczne Polaków – biją na alarm media i przytaczają kolejne dane: coraz więcej z nas choruje na depresję, cierpi na problemy ze snem, ma objawy zaburzeń lękowych, zaburzenia odżywiania, wpada w nałogi. Jeszcze bardziej niepokoi stan dzieci i młodzieży: w tej grupie od kilku lat rośnie odsetek prób samobójczych. Pandemia, wojna, inflacja, tempo życia – przyczyny gorszej kondycji psychicznej można by wymieniać długo. Jedno jest pewne: na tendencję spadkową raczej nie możemy liczyć. Nie staniemy się zdrowsi, problemy nie prysną jak bańka mydlana. A to oznacza, że potrzebujemy specjalistów od zdrowia psychicznego, którzy pomogą nam uporać się z tymi trudnościami.
Równocześnie rośnie w naszym kraju liczba przyszłych psychologów. Według raportu „Studia psychologiczne w Polsce”, dotyczącego lat 2019 – 2023, który został opracowany przez naukowców z Uniwersytetu SWPS i Uniwersytetu Jagiellońskiego, w ostatnich czterech latach odsetek studentów psychologii wzrósł o ok. 65 proc. Podczas gdy w 2019 roku psychologię studiowało w sumie 34 178 osób, to w 2022 roku ta liczba wzrosła do 56 398. Ten wzrost zawdzięczamy przede wszystkim uczelniom niepublicznym – w ciągu czterech lat przybyło na nich ponad 20 tysięcy miejsc, podczas gdy na uczelniach publicznych to nieco ponad 1000 miejsc.
Jest popyt, jest podaż – chciałoby się powiedzieć. I ucieszyć, że psychologów nam nie zabraknie – w przeciwieństwie chociażby do pielęgniarek. Kiedy piszę te słowa, pod Sejmem trwa protest zorganizowany przez Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, które podkreślają, że w 2030 roku zabraknie 30 tys. pielęgniarek, co sparaliżuje pracę szpitali.
Optymizm jednak pryska po lekturze tekstu opublikowanego na portalu prawo.pl. Katarzyna Nocuń przeanalizowała dane dostępne na stronie Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Okazuje się, że na 140 opinii do wniosków dotyczących otwarcia kierunku (w tej liczbie znajdują się też odwołania od poprzednich decyzji), 93 to opinie negatywne, a 45 pozytywne. W dwóch przypadkach odwołanie do PKA wpłynęło po terminie. Ponieważ opinia PKA nie ma mocy wiążącej, część uczelni zaopiniowanych negatywnie nadal prowadzi studia na kierunkach psychologicznych.
Negatywna opinia PKA to nie jedyna choroba, trapiąca polskie uczelnie kształcące psychologów. Nie istnieją jednolite standardy kształcenia, jakie obowiązują chociażby na kierunkach lekarskich czy architekturze. Oznacza to, że każda uczelnia sama może układać własny program nauczania. W efekcie psycholog psychologowi nierówny. Absolwent wyższej uczelni, która legitymuje się najwyższą kategorią naukową po obronie pracy magisterskiej uzyskuje taki sam tytuł magistra psychologii, jak osoba, która studia skończyła na prywatnej uczelni z negatywną opinią PKA. A raz uzyskanego tytułu magistra nie można odebrać.
O ile w medycynie istnieje prawo wykonywania zawodu, które może być odebrane przez sąd lekarski za postępowanie sprzeczne z zasadami etyki i deontologii zawodowej oraz za naruszenie przepisów o wykonywaniu zawodu lekarza (podobne przepisy regulują prawo wykonywania innych zawodów medycznych), o tyle w psychologii nie istnieje samorząd zawodowy psychologów, który pełniłby nadzór nad specjalistami w tej dziedzinie. W 2001 roku przyjęta została co prawda Ustawa o zawodzie psychologa, ale przez ponad 20 lat od jej uchwalenia pozostaje martwa, bo nie powstały do niej żadne przepisy wykonawcze. W 2021 roku złożony został projekt zupełnie nowej regulacji prawnej, ale trafił do sejmowej zamrażarki i nie był dalej procedowany.
Zobacz też:
Kiedy kilkanaście lat temu rozpoczynałam studia psychologiczne, ten kierunek można było studiować wyłącznie na państwowych uniwersytetach – jedynym wyjątkiem była niepubliczna Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej. Studiować można było wyłącznie w systemie ciągłym, pięcioletnim, a studia niestacjonarne odbywały się w trybie wieczorowym – nie było opcji zaocznej. O jedno miejsce rywalizowało wówczas nawet 35 osób. Dziś dostęp do kształcenia na tym kierunku jest nieporównywalnie szerszy, studenci mają do wyboru studia dzienne, zaoczne, hybrydowe. Powstało mnóstwo specjalności, a uczelnie zabiegają o studentów dodatkowymi bonusami czy systemami ratalnymi. Psychologiem może dziś być właściwie każdy – magister dowolnego kierunku może ukończyć dwuletnie studia zaoczne, obronić pracę i tytułować się psychologiem.
Czy jednak takie rozwiązanie to panaceum na wszystkie problemy ze zdrowiem psychicznym Polaków? Owszem, dostęp do psychologów wzrośnie. Ale czy będą to osoby przygotowane do wykonywania swojego zawodu, posiadające odpowiednią wiedzę teoretyczną i umiejętności praktyczne?
Podobny problem dotyczy kształcenia na kierunkach lekarskich. Jak grzyby po deszczu rosną w ostatnich latach uczelnie, kształcące przyszłych lekarzy, jednak z 14 szkół, które w 2023 roku uzyskały zgodę na prowadzenie studiów na kierunku lekarskim, aż 9 uzyskało negatywną opinię PKA. Obecny minister zdrowia Dariusz Wieczorek zadecydował, że Komisja ponownie skontroluje te uczelnie, a w przypadku negatywnej opinii nie będą one mogły prowadzić rekrutacji na kolejny rok akademicki. Czy podobny los spotka uczelnie oferujące studia psychologiczne – nie wiadomo.
Zobacz też:
Ktoś powie – niedouczony lekarz może zabić, konsekwencje pracy niewykwalifikowanego psychologa nie są aż tak dramatyczne. To tylko częściowo prawda. Choć psychologowie znajdują zatrudnienie w różnych obszarach – transporcie, marketingu, doradztwie zawodowym – to jednak większość z nich pracuje w placówkach medycznych, oświatowych i opiekuńczych, dotykając najbardziej czułych aspektów życia drugiego człowieka. I nie tylko od empatii i dobrej woli, ale przede wszystkim od posiadanych przez niego kwalifikacji zależy, czy udzielona przez niego pomoc przyczyni się do poprawy, czy do pogorszenia zdrowia psychicznego jego klientów i pacjentów. Potrzebujemy więcej psychologów – tak samo, jak potrzebujemy więcej lekarzy, pielęgniarek czy opiekunów osób starszych. Ale więcej nie zawsze znaczy lepiej.
Agnieszka Huf Dziennikarka, redaktor portalu „Gościa Niedzielnego”. Z wykształcenia pedagog i psycholog, przez kilka lat pracowała w placówkach medycznych i oświatowych dla dzieci. Absolwentka Akademii Dziennikarstwa na PWTW w Warszawie. Autorka książki „Zawsze myśl o niebie: historia Hanika – ks. Jana Machy (1914-1942)”.