Rozwścieczony tłum zaatakował 25 maja dom i warsztat 63-letniego Nazira Masiha. Oskarżono go o rzekome spalenie kart Koranu. Mężczyzna zmarł w szpitalu.
Nazir Masih zmarł w niedzielę w szpitalu w Rawalpindi. „Policja zabrała mężczyznę do ośrodka zdrowia po ataku na jego dom w Sargodha w prowincji Pendżab” – relacjonuje Stefano Vecchia w „Avvenire”, największym włoskim dzienniku katolickim. „W zamieszkach uczestniczyli także członkowie rodziny Nazira, w tym jego syn Sultan, który próbował ratować ojca, zanim został zatrzymany przez policję i aresztowany”.
Napastnicy uznali, że N. Masih nie przeżył ataku, natomiast policja przewiozła go – w ciężkim stanie – do szpitala. „Jego dom, w którym mieszkało ok. 10 członków rodziny, został całkowicie zniszczony przez agresorów, podobnie jak jego zakład obuwniczy oraz sklep jego córki” – donosi „Avvenire”.
Z zebranych przez policję informacji wynika, że spalone fragmenty Koranu zostały N. Masihowi podrzucone, by wywołać gniew społeczności muzułmańskiej. „Avvenire” zaznacza, że w ostatnim czasie – pod koniec islamskiego Ramadanu – narosła niechęć wobec mniejszości religijnych w Pakistanie, do tego doszła zazdrość wobec małego przedsiębiorcy, który założył skromny biznes, gdzie zatrudniał także swoich współwyznawców.
Po tym wydarzeniu w kraju i za granicą organizowane były demonstracje przeciwko prześladowaniom chrześcijan i instrumentalnemu stosowaniu oskarżeń o bluźnierstwo, które rozpalają umysły ekstremistów. W niedzielę w wielu miastach zorganizowano także manifestacje z żądaniami przeprowadzenia skutecznych i bezstronnych dochodzeń w przypadkach ataków antychrześcijańskich.
W sprawie wypowiedział się także bp Samson Shukardin, przewodniczący Konferencji Episkopatu Pakistanu, wskazując, że „bezwład władz zachęca do oskarżeń, które mogą mieć poważne konsekwencje”. Natomiast Rada Ideologii Islamskiej określiła ataki jako „nikczemne” i „nieislamskie” oraz zaapelowała do sądów o wymierzenie sprawiedliwości i ukaranie winnych zgodnie z prawem.
baja /Avvenire