Lech Kaczyński nigdy nie odwiedzał Putina w Rosji ani nie przyjmował go w Polsce.
Testowana jest u nas pewna istotna granica. Jej znaczenie opisał precyzyjnie Józef Mackiewicz w powieści „Droga donikąd”. To jest granica, za którą kończy się rzeczywistość, a zaczyna otchłań totalnego, paraliżującego kłamstwa. Mackiewicz opisał to na przykładzie białego sufitu, o którym ktoś próbuje opowiedzieć, wmawiając innym, że sufit jest czarny. „Co robią bolszewicy? Wskazują sufit i mówią od razu: »Widzicie ten sufit… On jest czarny jak smoła«. Punkt, dowiedli od razu. To myślisz, że to jest ważne dla ludzi, że prawda jest odwrotna? Zapewne tak myślisz. A oni się przekonali na podstawie praktyki, że to wcale nie jest ważne. Że wszystko można twierdzić i że twierdzenie zależy nie od jego treści, a od sposobu jego wyrażenia. I oto widzimy, jak dochodzą do następnego etapu, powiadając do ludzi tak: »A teraz wyobraźcie sobie, że istnieją podli kłamcy, wrogowie wszelkiej prawdy naukowej, postępu i wiedzy, którzy tak nisko upadli w swym nikczemnym zakłamaniu za pieniądze kapitalistów, że ośmielają się łgać w żywe oczy, że sufit jest biały!«. I zebrany tłum wyrazi swe oburzenie, wzgardę, a nawet śmiać się będzie i wykpiwaćtak oczywiste kłamstwa tych wrogów prawdy…”
Polski premier w czasie niedawnego wystąpienia w Sejmie nazwał Prawo i Sprawiedliwość słowami Leszka Moczulskiego: „Płatne pachołki Rosji”. Akurat te „płatne pachołki” – Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki – mają swoje pamiątkowe tablice w Alei Odwagi na placu Konstytucji w Kijowie: za pomoc, którą okazali Ukrainie w najważniejszym momencie. 15 marca 2022 r. odwiedzili Kijów jako pierwsza delegacja zagraniczna tak wysokiego szczebla,by dodać ducha walczącej o przetrwanie Ukrainie. Rząd Morawieckiego w ciągu pierwszych kilku decydujących tygodni agresji rosyjskiej na Ukrainę, od lutego do kwietnia 2022 roku, przekazał Kijowowi pomoc wojskową (czołgi, samoloty, śmigłowce itp.) o wartości półtora miliarda euro. Niemcy w tamtym czasie zdecydowały się przekazać… kilkaset hełmów. Tyle można stwierdzić na początek bardzo długiej wyliczanki, jak rząd PiS wykonał swoją robotę „pachołków” Putina.
A jednak tak został nazwany przez człowieka, który jako szef polskiego rządu dokonał zasadniczego resetu w stosunkach z Putinem. Można ów reset,z lat 2007–2014, uzasadniać, ale nie da się zaprzeczyć, że miał miejsce. Przypomnijmy jego początek. Putin wiosną 2007 r. ogłosił na konferencji otwartą zimną wojnę z całym Zachodem. W końcu tego roku zaczął pierwszy brutalny szantaż gazowy wobec Ukrainy. Demokratyczni oponenci reżimu Putina mordowani są w otwarty, ostentacyjny wręcz sposób (Politkowska, Litwinienko i setki innych), inni zsyłani są do obozów (np. Chodorkowski). Nowy premier polski decyduje się na progu 2008 r. na reset. Na pierwszą wizytę na wschód od Unii Europejskiej udaje się nie do Kijowa, jak wszyscy jego poprzednicy, ale do Moskwy, 8 lutego 2008 r., by udzielić poparcia Rosji przeciw Ukrainie (otrzymał za to od Putina ofertę udziału w rozbiorze Ukrainy). W sierpniu 2008 r. Putin kieruje kolumny czołgów na Gruzję. Zatrzymuje ten pochód interwencja dyplomatyczna prezydenta Lecha Kaczyńskiego, m.in. wspólnie z prezydentem Ukrainy. Partia polskiego premiera odcina się od polskiego prezydenta, a nawet szyderczo komentuje jego drugą wizytę z poparciem dla Gruzji („Jaki prezydent, taki zamach…”). Potem był 1 września 2009 r., spotkanie na sopockim molo z Putinem i tyrada rosyjskiego premiera, uzasadniająca na Westerplatte racje paktu Ribbentrop–Mołotow. I godna, antyimperialna odpowiedź prezydenta Kaczyńskiego. Potem rozdzielenie, zgodnie z życzeniem Putina, wizyt premiera i prezydenta Polski na 80. rocznicę Katynia. 7 kwietnia serdeczne spotkanie polskiego premiera z Putinem. Trzy dni później rano Putina nie było w Smoleńsku. Przyleciał dopiero wieczorem podyktować polskiemu premierowi szczegóły oddania śledztwa nad tym, co się stało – stojąc nad ciałem prezydenta Kaczyńskiego…
I tu przytoczyć trzeba najbardziej przerażającą część wypowiedzi obecnego premiera w Sejmie: „Z Putinem spotykałem się równie często jak Lech Kaczyński”. To jest właśnie takie bolszewickie kłamstwo, które ma ogłuszyć, oszołomić, zabrać tlen. Lech Kaczyński nigdy ani nie odwiedzał Putina w Rosji, ani nie przyjmował go w Polsce. Na Westerplatte wystąpił twardo, w obecności Putina, przeciwko jego kłamstwom historycznym. Czy to spotkanie liczy się jako ekwiwalent resetu? A może to, w którym premier Polski wita się z rosyjskim (Putinem) nad ciałem polskiego prezydenta? Czy to spotkanie, z 10 kwietnia, stawia istotnie na jednej płaszczyźnie politykę Donalda Tuska i Lecha Kaczyńskiego wobec Rosji? Jak rozumiem wypowiedzi polskiego premiera: nie. To bracia Kaczyńscy reprezentują obóz rosyjski, agenturę Putina w Polsce. Sufit jest czarny. Groza.