To co nazywa się eutanazją, jest zabójstwem, choć nie wygląda tak jak na tym wyreżyserowanym zdjęciu Jak długo można go męczyć? – pyta matka Krzysztofa i wnosi o eutanazję syna. Sytuację tę wykorzystują media i lewica, by rozpętać debatę o „godnej” śmierci.
Krzysztof Jackiewicz od 26 lat żyje – jak twierdzi jego matka – w stanie wegetatywnym. Przypomnijmy, kiedy miał 16 lat, zapadł na odrę. Powikłania po chorobie spowodowały powolne niszczenie mózgu. Chory jest unieruchomiony, choć daje znaki życia. Cierpi: jęczy, zaciska ręce, poci się z bólu. Opiekująca się nim Barbara Jackiewicz dwukrotnie wnosi do sądu o pozwolenie na eutanazję dziecka. Ciekawe, przecież sprawa z góry jest przegrana: polskie prawo, podobnie jak w wielu krajach Europy, eutanazję zrównuje z zabójstwem i surowo karze. Pani Barbara w programie „Teraz my” w 2009 r. mówi, że jeśli trzeba, wstrzyknęłaby zastrzyk śmierci synowi, by ukrócić jego cierpienie. Po 24 latach samotnego – jak twierdzi wówczas – opiekowania się synem, poddaje się. Musi być to akt niekontrolowanej desperacji. Na pomoc zgłasza się toruńska fundacja „Światło”. Krzysztofa przewożą do ich ośrodka. Ale po krótkim czasie matka zabiera go do innej placówki pod Warszawą, by był bliżej niej. Potwierdza to jedynie tezę, że dziecko kocha. Dlaczego teraz ponownie chce jego śmierci?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Bątkiewicz-Brożek