Nie wiem, ile będzie trwała wiosna. Może po zimie i kilku dniach przejściowych przyjdzie lato? Z drugiej strony: czy luty w tym roku wyglądał jak zima, czy raczej jak wiosna? Cóż, taki mamy klimat, i to wcale nie jest dobra wiadomość.
Świat, w którym żyjemy, dostosował się do pewnych mechanizmów. One same w sobie nie są ani dobre, ani złe. Życie może się dostosować do innych, w końcu w przeszłości robiło to wiele razy. Ale potrzebuje na to czasu.
Z badań wynika, że pszczoły żyły na Ziemi już 150 milionów lat temu. Wtedy nie było nie tylko człowiekowatych. Ssaki w świecie zdominowanym przez dinozaury były grupą bardzo niewielką i niszową. Ale pszczoły już były. Bo były kwiaty, które wymagały zapylania. Dzisiaj pszczół jest coraz mniej, a jednym z powodów są zbyt szybkie zmiany klimatu. To, co łączy kwiaty i pszczoły (ale także inne zapylacze), to doskonały przykład niezwykle skomplikowanych zależności, z których dopiero teraz zaczynamy sobie zdawać sprawę. Bo pytanie, skąd pszczoła wie, na którym kwiatku ma usiąść, wciąż nie znajduje pełnej odpowiedzi. Jedno wiemy na pewno: to, na którym ostatecznie usiądzie, nie jest kwestią przypadku. Okazuje się, że zapylacze wyczuwają pole elektryczne generowane przez kwiaty. Co więcej, potrafią dzięki temu polu rozróżniać kwiaty, a nawet „zobaczyć”, czy nie odwiedził ich już inny zapylacz. Jak? Bo potencjał elektryczny rośliny rośnie, gdy ląduje na niej owad. Im dłużej na niej siedzi, tym jest on większy. Pszczoły i inne zapylacze „widzą” więc nie tylko to, czy ktoś inny był już na tym konkretnym kwiecie, ale także jak długo i kiedy na nim siedział. Im dłużej to trwało, tym mniej opłaca się na nim lądować.
Co konkretnie widzi pszczoła? Jak widzi? Nie znamy odpowiedzi na te pytania. Jak jej świat zmienia się wtedy, gdy powietrze jest wilgotne, a jak wtedy, gdy jest suche? Przecież to ma ogromny wpływ na pole elektryczne, na gromadzenie się ładunków. Czy gęsta roślinność działa jak klatka Faradaya i ekranuje, nie pozwalając zewnętrznemu polu elektrycznemu „wejść” na niższe piętra roślinności? Odkrywamy właśnie zupełnie inny sposób percepcji świata. Komunikacji, a być może nawet podróżowania. Sposób, którego i zwierzęta, i rośliny uczyły się miliony lat. Jeżeli będzie trzeba, nauczą się i nowego. Może innego. Ale na to wszystko potrzeba czasu. Ciekawe, czy im go damy.
Tomasz Rożek