Nie każda wzniosła myśl spływa w smudze niebiańskiego światła. Potrzebujemy dobrze skalibrowanego kompasu i uważności na Boże interwencje, które zatrzymują naszą rękę.
Czytanie z Księgi Rodzaju (Rdz 22, 1-2. 9-13. 15-18)
Abram jest tak bardzo podobny do każdego z nas. Jakąś częścią siebie posłusznie podąża za Bogiem, lecz znaczne obszary jego myśli i emocji są jak trudno dostępne głębiny podziemnej rzeki. Dlatego, aby mógł spotkać się z sobą przed Bogiem (czyż nie na tym polega właśnie życie wewnętrzne?!), Abram zostaje postawiony w sytuacji próby. Próba oznacza szansę na wyłonienie się prawdy spośród bezdroży pomyłek, w jakich się ona potyka i błądzi. W naszym życiu wewnętrznym utkani jesteśmy bowiem z różnych słów, doświadczeń i wyobrażeń. Część z nich jest bliżej krainy złudzeń i obaw, inne zaś obszary tego świata – znajdują się w królestwie prawdy i światła. Jak nieprzewidywalne decyzje mogą powstawać z tego pomieszania! Ile chybionych kierunków może wskazywać kompas w takim szalejącym polu magnetycznym! Poruszamy się – czasami chaotycznie po złożoności duchowych intuicji i myśli. Jesteśmy często jak baran uwikłany rogami w zarośla (Rdz 22,13). Dlatego też co jakiś czas Bóg mówi „Stop”, i wyraźnie interweniuje! Anioł zatrzymuje rękę Abrama, skłonnego zabić syna – w przekonaniu, że wzywa go do tego Pan. Ta część jego wolności, która pragnęła posłuszeństwa Bogu – zostanie wzmocniona, druga zaś – wplątana w iluzję – oczyszczona i uwolniona. Warto zatem pytać siebie, skąd przychodzi jakieś przekonanie, które niekiedy skłonny byłbym przypisać Bożemu natchnieniu? Z jakich zakamarków umysłu lub emocji wyłania się przeświadczenie, że jakiejś określonej rzeczy żąda ode mnie Pan? Nie każda nawet wzniosła myśl spływa w smudze niebiańskiego światła. Naprawdę, wciąż potrzebujemy dobrze skalibrowanego kompasu i uważności na Boże interwencje, które zatrzymują naszą rękę.
o. Wojciech Jędrzejewski OP