Potrzebujemy „abramsów”, potrzebujemy „hajmarsów”, potrzebujemy również miliardów na modernizację armii. Ale bez inwestycji w energetykę, edukację, ochronę zdrowia, spójność społeczną i sprawną administrację rządową i samorządową – nie będziemy mogli czuć się w pełni bezpiecznie.
05.02.2024 18:35 GOSC.PL
Spora część rodaków w ostatnich godzinach żyje inauguracją nowego kanału internetowego Krzysztofa Stanowskiego, który przyciągnął w pierwszych dniach miliony widzów. Na sam początek mieliśmy uderzenie z grubej rury, bo ponad godzinny wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą. Tyle, że sam twórca Kanału Zero, odkrywając stopniowo kolejnych prowadzących, w roli gwiazdy obsadził nie prezydenta, ale generała rezerwy Rajmunda Andrzejczaka, którego wprost nazwał bossem.
Były szef sztabu generalnego Wojska Polskiego od jakiegoś czasu w opinii części obserwatorów uchodził za medialny diament. Ba, pojawiały się także głosy, że Andrzejczak może wystartować w kampanii prezydenckiej 2025. Po zwycięstwie generała Petra Pavla w wyborach prezydenckich w Czechach ścieżka jest przetarta. Anturaż, w którym Andrzejczak wystartował, jedynie te prezydenckie plotki wzmacnia.
Niezależnie jednak od tego, czy taki scenariusz w ogóle się zmaterializuje, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że tematyka bezpieczeństwa rodzi ogromne zainteresowanie. Gdyby tak nie było, Stanowski jako internetowy geniusz wyczuwający potencjał zasięgów na kilometr nie zaprosiłby byłego generała na pokład swojego nowego kanału.
Mogłoby się wydawać, że robienie z Rajmunda Andrzejczaka medialnego celebryty nie jest jednak najlepszym pomysłem, zwłaszcza mając na uwadze, że temat bezpieczeństwa państwa nie powinien być przedmiotem rozrywki spod znaku chłopskiego rozumu, i to zwłaszcza w tak niebezpiecznych czasach. A właśnie takie emocje są główną siłą napędową nowego przedsięwzięcia, nawet jeśli sam Stanowski deklaruje, że chodzi o rzucenie rękawicy telewizjom głównego nurtu, które ogłupiają Polaków (z czym na marginesie trudno się nie zgodzić).
Nic bardziej mylnego. Tak, Andrzejczaka kamera kocha. Obserwując jego pierwsze nagranie chyba nie można mieć co do tego żadnych wątpliwości. Widać to także w komentarzach – zachwyt nad charyzmą byłego szefa sztabu jest niemal powszechny. Jednocześnie w trakcie bardzo długiej rozmowy Andrzejczak unikał chwytliwych bon motów i tanich sensacji. Nie straszył wizją rosyjskich czołgów sunących przez tzw. bramę brzeską, choć w ostatnich tygodniach z wielu stron słychać groźby, że w ciągu dwóch lat będziemy mieć nad Wisłą rosyjską armię.
Czym Andrzejczak szczególnie mnie urzekł? Definicją bezpieczeństwa państwa. Nie epatował „hajmarsami” czy „abramsami”, ale wskazywał, że bezpieczeństwo państwa zależy od jego wielowymiarowej odporności, określanej w debacie eksperckiej jako resilience. Tyle, że to tłumaczenie nie mówi nam wszystkiego. Resilience to bowiem nie tylko prosta odporność na kryzysy, ale bardziej przeciwdziałanie im. Co więcej, jeśli uniknięcie kryzysu nie jest możliwe, resilience oznacza zdolność do minimalizowania negatywnych skutków i wreszcie umiejętność szybkiego powrotu do „zdrowia”. Nie trzeba być wielkim znawcą, aby dostrzec, że takie rozumienie bezpieczeństwa państwa oznacza także troskę o szereg innych wymiarów funkcjonowania państwa.
A skoro tak, to jak najbardziej zasadnym jest pytanie, czy dla zapewnienia bezpieczeństwa wystarczy nam władować miliardy złotych w zbrojenia. Oczywiście nie twierdzę, że nasza armia nie potrzebuje modernizacji. Od dłuższego czasu apeluję jednak, abyśmy rozmawiając o bezpieczeństwa nie zapominali o energetyce (tu sytuacja nie wygląda na szczęście jeszcze najgorzej), ale także edukacji, ochronie zdrowia, spójności społecznej czy wreszcie sprawnej administracji rządowej i samorządowej. Żyjemy w takich czasach, że musimy „ubezpiecznić” wiele różnych polityk publicznych. A skoro zawsze budżetowa „kołderka” jest za krótka, to trzeba będzie odpowiedzieć sobie na pytanie, czy na pewno potrzebujemy aż tylu wyrzutni czy czołgów.
Marzy mi się, Drogi Czytelniku, abyśmy nie tylko w Kanale Zero, ale także w całej przestrzeni medialnej, zaczęli poważnie rozmawiać o bezpieczeństwie zdrowotnym, edukacyjnym, społecznym czy administracyjnym. Może nie jest to aż tak ciekawe jak dyskusje o czołgach, które gromadzą wielotysięczną publikę przed ekranami telefonów, ale nie mniej istotne z perspektywy bezpieczeństwa Polski.
pixabayMarcin Kędzierski