Prasa ujawniła obraźliwe wypowiedzi reżysera Grzegorza Brauna na temat śp. abp. Józefa Życińskiego podczas studenckiego spotkania na KUL-u. Rzecz cała bulwersuje i zasmuca.
Każdy ma prawo postrzegać abp. Życińskiego tak jak chce, ma prawo go krytykować. Także publicznie, ponieważ abp Życiński był nie tylko duchownym, ale i czynnym uczestnikiem debaty publicznej. Ale krytyka musi odbywać się w cywilizowanych ramach. Inaczej schodzimy na poziom forów internetowych, gdzie normą jest okładanie się bluzgami i epitetami.
Pan Grzegorz Braun wyrażając się o abp. Życińskim „uchodzący za biskupa”, nazywając go „łajdakiem” i „kłamcą”, przekroczył wszelkie granice przyzwoitości. Dał chyba upust osobistej niechęci. Przykre to, tym bardziej że te słowa padły na KUL-u, katolickiej uczelni, która zawdzięcza sporo abp. Życińskiemu.
Rzecz miała miejsce 11 kwietnia. Szkoda, że władze uczelni zareagowały dopiero po upublicznieniu całej sprawy. Spotkanie na KUL-u związane było z pokazem filmu Brauna „Eugenika – w imię postępu”. Dokument stawia mocną tezę, że procedura in vitro zawiera w sobie elementy eugeniki, prowokując w ten sposób do ważnych pytań o moralną ocenę tej praktyki.
W sobotę 14 maja TVP wyemitowała ten film w Dwójce. Dokładnie tego dnia „Gazeta Wyborcza” ujawniła obraźliwe słowa Brauna. Raczej nie przypadkiem. Zamiast dyskutować o eugenice i in vitro, media zajmują się teraz brakiem kultury osobistej reżysera. Żeby było jasne, winny temu jest przede wszystkim on sam.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Tomasz Jaklewicz (komentarz)