Wielkim wygranym tegorocznej edycji Złotych Globów został serial „Sukcesja”. Kiedyś, po trzecim wygraniu Mundialu w piłce nożnej dostawało się Złotą Nike na własność. Twórcy „Sukcesji” odbierali Globy także po raz trzeci, powinni je zatem zabrać do domu. Dzięki temu powstałby kolejny sezon o tym, kto z rodzeństwa Royów powinien je mieć.
Krytycy i widzowie są zgodni: to był rzeczywiście znakomity serial, co nie znaczy lekki, łatwy i przyjemny. Przeciwnie. Oglądaliśmy od kuchni świat tych kilku procent mieszkańców naszej planety, którzy są właścicielami 90 procent „miękkich” zasobów. Rodzina rządzi globalnym koncernem medialnym i rozrywkowym, rozdającym także karty w polityce. I nie jest to świat jak z klasycznej „Dynastii”. Bohaterowie „Sukcesji” są małostkowi, okrutni wobec siebie, nielojalni, zawistni, pozbawieni zasad, wręcz obleśni (sami tak zresztą o sobie mówią)… A mimo to w jakiś sposób (przez cztery sezony) przywiązujemy się do nich. Czy dlatego, że mimo posiadanej władzy i pieniędzy są tacy ludzcy w swej grzeszności? Że nie ma w nich za grosz wielkości i dlatego nikt nie jest godzien tytułowej sukcesji po gigancie – Loganie Royu?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Piotr legutko